"Zostawiłam w domu sześciomiesięczne dziecko i przybiegłam tutaj, bo czuję, że w tych tragicznych chwilach muszę coś zrobić. Nikt z nas nie może już pomóc. Jedyne, co nam pozostało, to złożyć kwiaty i wpisać się do księgi kondolencyjnej" - powiedziała PAP Ariadna Rokossowska.

Reklama

Współczucie narodowi polskiemu w związku z tragiczną śmiercią prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jego małżonki Marii i innych członków polskiej delegacji państwowej w sobotniej katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem przekazują też cudzoziemcy pracujący w Moskwie i turyści.

Spośród ambasadorów jako pierwsi do księgi kondolencyjnej wpisali się szefowie misji dyplomatycznych Australii i Serbii. W katolickiej katedrze Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny odprawiona została msza święta w języku polskim w intencji ofiar tragedii. Wzięło w niej udział ponad 500 osób.

Przed krzyżem w kruchcie świątyni ustawiono flagę państwową Polski i spowite kirem fotografie prezydenta Kaczyńskiego i jego małżonki. Wielu wchodzących składa tam kwiaty i zapala znicze. Niektórzy zatrzymują się na chwilę i zamierają w milczeniu.

"To wielka tragedia również dla nas - Polaków mieszkających w Rosji. Wielu z nas było wczoraj w Lesie Katyńskim, gdy napłynęła ta straszna wiadomość. Przyjechaliśmy specjalnie, by spotkać się z prezydentem i wspólnie oddać hołd polskim oficerom zamordowanym 70 lat temu w Katyniu" - powiedziała PAP Halina Romanowa, szefowa Kongresu Polaków w Rosji.

"Na początku nikt nie chciał wierzyć, że coś takiego mogło się zdarzyć. Wszelako przedstawiciele polskiego MSZ powiedzieli nam, że to prawda" - relacjonowała, z trudem powstrzymując łzy.