Lech Wałęsa wprost o Jarosławie Kaczyński. Nie gryzł się w język
Lech Wałęsaprzepowiedział rychły koniec kariery politycznej Jarosława Kaczyńskiego. Były prezydent uważa, że prezes Prawa i Sprawiedliwości nie ma już wyboru, dlatego – jego zdaniem – mówi o dyktaturze w Polsce. Uważa też, że „Kaczyński zmierza w nieuniknionym kierunku”.
- Ja mu dawno przewidziałem, jaki będzie jego koniec. Nie chciałbym być na jego miejscu, wiem, że musi być rozliczony. To, co proponuje i jak rozwiązuje sprawy, musi się źle dla niego skończyć. (...) Marnie skończy. A jak marnie, to zobaczymy – powiedział Lech Wałęsa.
– Trzeba zrozumieć Kaczyńskiego, to jest świetny teoretyk. Nauczył się, naczytał się, inteligentny. Tylko, że tacy ludzie wyciągają proste wnioski - eliminować wszystko, co przeszkadza z myślą, że jak to usunę, to będę dobrze służył. Tylko teoretyk nie zauważa, że jak jedno usunie dziś, to jutro będzie musiał usunąć następne – dodał.
Lech Wałęsa: "Mamy szczęście, że mamy Tuska i Bodnara"
Były prezydent został zapytany też o Donalda Tuska i Adama Bodnara. - Dobrze, że mamy pana Bodnara, Tuska. Oni robią, co możliwe, ale oni chcą być formalistami, chcą to robić najbliżej prawa – uważa Lech Wałęsa.
Były prezydent, mówiąc o wymiarze sprawiedliwości wskazał, że„Kaczyński w swojej inteligencji pozakładał miny, zapory, żeby nie można było nic mądrego zrobić”.
– Tak ułożone prawo nie pozwala na zrobienie porządków. (…) Nawet mówiłem, że najlepiej byłoby, gdyby było paru pułkowników i zamknęli tych, których trzeba zamknąć – dodał.
Lech Wałęsa o sobie. "Jestem człowiekiem wiary"
Na koniec Lech Wałęsa odniósł się też do pytania, czy w niedalekiej perspektywie zamierza przestać pracować.
- Jestem człowiekiem wiary. Człowiek wiary robi wszystko, żeby był dobrze rozliczony. Będę pracował do końca, ile sił wystarczy. Nie chcę się dostać do piekła – przekonywał.