"Przed ok. 100 laty inny rosyjski tyran - Włodzimierz Lenin - przerzucił przytłaczające siły przez granicę z Polską. Ujarzmiony wcześniej naród polski próbował odrodzić się jako suwerenne państwo w wyniku upadku po I wojnie światowej imperiów niemieckiego, austro-węgierskiego i rosyjskiego" - przypomina konserwatywny magazyn.
Autor tekstu Sheldon Bart, zaznaczył, że Lenin oczekiwał upadku "raczkującej republiki i chciał wyeksportować sowiecką rewolucję na Zachód. Obserwatorzy nie dawali szansy polskiemu Dawidowi w starciu z rosyjskim Goliatem".
"Żadne mocarstwo nie pospieszyło z interwencją na rzecz Polski"
"Tak wtedy, jak i teraz, zachodnie demokracje były wyczerpane. (…) Społeczeństwo domagało się powrotu do normalności. Żadne zaprzyjaźnione obce mocarstwo nie pospieszyło z interwencją na rzecz Polski. Tak wówczas, jak i dziś, z zagranicy nadchodziła jednak pewna pomoc" - zauważa "Washington Examiner".
Przypomina o polonijnych ochotnikach z Armii Błękitnej i zmobilizowanych przez kapitana Meriana Coopera lotnikach amerykańskich walczących w Eskadrze Kościuszkowskiej.
"Bitwa Warszawska, nazywana "Cudem nad Wisłą", była jednym z niespodziewanych i przełomowych zwycięstw w historii wojskowości i w historii Europy. (…) Była jednocześnie obroną narodów cywilizacji zachodniej przed barbarzyństwem i zbrodnią" - ocenił Bart.
Dodał, że zbiegiem okoliczności pomnik trzech poległych w wojnie amerykańskich lotników został wzniesiony we Lwowie.
Módlmy się o "Cud nad Dnieprem" - nawołuje autor tekstu.