Oficjalna wersja historii głosi, że matką Aleksandra Macedońskiego miała być Olimpias, a sam król był stuprocentowym Macedończykiem. Grupie amerykańskich uczonych coś jednak się nie zgadzało - cechy Aleksandra, widoczne na rzeźbach i monetach wskazywały, że nie pasował on do zrekonstruowanych głów Macedończyków. Ostatnie odkrycia w Tebach dowodzą, że mieli rację.
Uczeni z Nowego Jorku dotarli do papirusów Arystofanesa z Teb. Był to handlarz niewolników, który handlował z Filipem Macedońskim. Skarży się w liście do króla, że wciąż jeszcze nie otrzymał opłaty za jeńców pojmanych podczas ekspedycji na północ na ziemie niedaleko rzeki Vistula, zamieszkane przez plemię Wenetów (traktowanych przez wielu uczonych jako Słowian). Arystofanes pisze też, że domaga się za jedną z kobiet dwukrotnie więcej, niż było umówione, bo niewolnica o jasnych włosach stała się kochanką Filipa i urodziła mu syna, zwanego Aleksandrem.