- To piękny finisz naszej akcji; bardzo dobrze, że Rosjanie dowiadują się o Polsce - mówi PAP Eryk Mistewicz, prezes Instytutu Nowych Mediów, inicjator projektu "Opowiadamy Polskę światu".
Przedsięwzięcie z okazji stulecia Bitwy Warszawskiej przygotował Instytut Nowych Mediów przy wsparciu Instytutu Pamięci Narodowej, a także pomocy polskich misji dyplomatycznych na całym świecie oraz Polonii. W ramach akcji teksty opisujące historię i znaczenie wydarzeń z 1920 r. ukazały się w mediach w ponad 30. krajach świata. Publikowano artykuły m.in. premiera Mateusza Morawieckiego, prezesa IPN Jarosława Szarka, czy znanych historyków, jak prof. Nowak czy prof. Andrzej Chwalba.
- To piękny akord na finiszu naszej akcji; bardzo dobrze, że Rosjanie dowiadują się o Polsce - powiedział PAP o artykule w "Nowej Gaziecie" prezes Instytutu Nowych Mediów Eryk Mistewicz. Dodał, że jest to "mocne i symboliczne zakończenie" akcji, przy której przez kilka miesięcy pracowało wielu ludzi. - To ogromna radość, że ta inicjatywa się udała, to wielki sukces i godne uczczenie stulecia Bitwy Warszawskiej - komentował przebieg całego projektu.
Mistewicz podkreślił, że Instytut nie po raz pierwszy współpracował z dziennikarzami rosyjskimi, a tego typu publikacje są efektem długiego budowania i podtrzymywania relacji.
Nowak w swoim artykule zarysowuje sytuację międzynarodową po zakończeniu I wojny światowej, w której - jak przypomina - starły się trzy mocarstwa, które 120 lat wcześniej podzieliły między sobą Polskę. W czasie wielkiej wojny walczyło - często przeciwko sobie - około 2 mln polskich żołnierzy, z czego prawie pół mln zginęło. Niemniej, skutkiem tych wydarzeń było odzyskanie przez Polskę niepodległości - podkreśla naukowiec.
Gdy to nastąpiło w listopadzie 1918 roku, państwo polskie pod wodzą Józefa Piłsudskiego zbudowało aparat państwowy, ustanowiło demokratyczny system wyborczy - przyznając pełnię praw wyborczych kobietom - a przede wszystkim, stworzyło własną armię. Ważną pomoc okazała w tej sprawie Francja, bowiem - jak tłumaczy Nowak - potrzebowała ona sojusznika, który od wschodu byłby przeciwwagą dla Niemiec. Poprzednim sojusznikiem Francji była Rosja, ale w tym czasie była ona już ogarnięta rewolucją i wkraczała w okres wojny domowej - tłumaczy historyk.
Przypomina o planach Włodzimierza Lenina i jego otoczenia dotyczących rozszerzenia rewolucji komunistycznej i podboju Europy. Polska - podkreśla - była dla nich przeszkodą na drodze do realizacji tych planów. Józef Stalin nazywał wówczas Polskę "cienkim przepierzeniem, które żelazny kułak Armii Czerwonej przebije bez trudu, by podać pomocną dłoń proletariatowi niemieckiemu" - zaznacza naukowiec.
Prof. Nowak tłumaczy, że Józef Piłsudski zamierzający utworzyć federacje z udziałem Polski, Litwy i Ukrainy, chciał uniemożliwić Moskwie "imperialną rekonkwistę". Piłsudski spodziewał się, że Lenin wróci do planów marszu na zachód i - jak wyjaśnia Nowak - tak się rzeczywiście stało, gdy bolszewicy w Rosji praktycznie wygrali wojnę domową. Polska ofensywa na Kijów była uprzedzeniem ataku opracowanego przez sztab Armii Czerwonej i zaplanowanego na maj 1920 roku - podkreśla autor.
"W czerwcu zaczął się szybki odwrót Wojska Polskiego pod ciosami wielokrotnie potężniejszej Armii Czerwonej" - relacjonuje. Wskazuje, że polska prośba o pomoc spotkała się z wrogością ówczesnego rządu Wielkiej Brytanii; jej władze chciały bowiem porozumieć się jak najszybciej z Moskwą. Francja wobec stanowiska Londynu zdecydowała się wysłać do Polski tylko grupkę specjalistów wojskowych, na czele z gen. Maximem Weygandem. Tak więc - podkreśla Nowak - "Polska musiała stawić czoła wielkiej ofensywie bolszewickiej praktycznie sama". Przypomina, że cele Armii Czerwonej zostały jasno sformułowane: po rozbiciu Polski miała się dokonać "sowietyzacja Czechosłowacji, Węgier, Austrii, Rumunii – aż do wzniecenia rewolucji we Włoszech".
Niemniej, Polska podjęła kontrofensywę według planu Piłsudskiego i klęska Armii Czerwonej 15 sierpnia 1920 roku okazała się gigantyczna. "W wielkiej bitwie pod Warszawą Polska ocaliła dużą część Europy przed sowietyzacją i ocaliła także system wersalski – na 19 lat" - podsumowuje historyk.
Tłumaczy, że państwa regionu - m.in. Polska, Litwa, Łotwa, Estonia, Czechosłowacja - przeżyły następnie dwie dekady niepodległości, których później nie zapomniały i "upominały się o nią aż do skutku".
"Nie byłoby roku 1989, gdyby nie było wcześniej roku 1920" - podkreśla prof. Nowak.