Ten dzień obrad powinien być formalnie poświęcony na zupełnie inne sprawy, na tak zwane materie ekonomiczne, a nie na uchwalenie takiego rewolucyjnego aktu - mówi dr Kulecki. Jak relacjonuje, uchwalenie konstytucji przebiegało w burzliwej atmosferze. Dyskusję na jej temat kontynuowano 5 maja. Wtedy podczas obrad podniesiono argument, że aby konstytucja stała się powszechnie obowiązującym prawem, są potrzebne jeszcze podpisy senatorów i posłów będących członkami sejmowej Deputacji do Konstytucji przybyłych na obrady.
Do dzisiaj w Archiwum Głównym Akt Dawnych zachowały się dwa egzemplarze tego dokumentu. - Pierwszy znajdujący się w zespole o nazwie tzw. Metryka Litewska - egzemplarz, który najprawdopodobniej znajdował się w kancelarii wprowadzonego na mocy konstytucji rządu, którym była Straż Praw bądź też w bibliotece królewskiej. To jest jeden egzemplarz, drugi zaś znalazł się w rękach Ignacego i Stanisława Potockich i wszedł do zbiorów wilanowskich - opowiada. Zbiory trafiły do Krzeszowic pod Krakowem w wyniku kontaktów majątkowo-prawnych między Potockimi i Branickimi. Po II wojnie światowej rękopisy wróciły do Warszawy, zostały złożone w Archiwum Głównym Akt Dawnych i noszą tutaj nazwę Archiwum Publiczne Potockich.
Drugi dokument nosi nazwę Metryka Litewska, choć jak podkreśla Kulecki, niesłusznie. - To nie jest Metryka Litewska prawdziwa, czyli księgi Kancelarii Wielkiego Księstwa Litewskiego, ale te materiały po III rozbiorze zostały przez Rosjan wywiezione i w sposób absolutnie sztuczny dołączone do prawdziwej Metryki Litewskiej - tej która znajduje się w Moskwie - wyjaśnia.
Konstytucja wróciła do Warszawy do Archiwum Głównym Akt Dawnych jeszcze przed II wojną światową jako jeden z elementów wykonania traktatu ryskiego. Wiosną 1944 roku, przed powstaniem warszawskim niewielki fragment zbiorów, w tym konstytucja, zostały wywiezione do jednego z fortów Cytadeli Warszawskiej. - Tam szczęśliwie przetrwały okres powstania warszawskiego, szczęśliwe, ponieważ wszystko, co pozostało po ówczesnej siedzibie archiwum głównego, uległo całkowitemu spaleniu - podkreśla Kulecki.