Chcesz cukierka, idź do Gierka – mawiano, oczywiście żartem i na wyrost, w latach 70. Aby sprawdzić, ile tych cukierków można było dostać, postanowiliśmy przenieść się do przeszłości. Niemal o 40 lat.
Ktoś mógłby nam zarzucić, że wirtualna podróż tworzy wirtualną rzeczywistość. Jednak nic z tego. Oparliśmy się na danych GUS o cenach. Z dzisiejszej perspektywy, szczególnie dla admiratorów byłego pierwszego sekretarza, cudownego dziecka z Sosnowca, dane są zaskakujące, a tamta Polska biedna. Dramatycznie biedna.
A przecież często lata 70. w Polsce kojarzą nam się nieźle. Funkcjonują trochę niczym wspomnienie epoki saskiej. Jak powiedzenie: Za króla Sasa jedz, pij i popuszczaj pasa, stało się synonimem czasów, kiedy żyło się dostatnio, nie przejmując się zmieniającym otoczeniem politycznym. Jak wspaniałe wakacje na kredyt.
Zaraz, zaraz. Dane temu przeczą. Mit mitem, statystyka obalała nie takie ułudy. Polska zwyczajnie groszem nie śmierdziała, a towary, choć udawało się je upolować częściej niż 10 lat później, w odniesieniu do zarobków kosztowały krocie. – Byliśmy ubogim społeczeństwem, a relacja cen towarów do płac była zdecydowanie gorsza niż dzisiaj. Szczególnie dotyczyło to artykułów przemysłowych – mówi prof. Janusz Kaliński z Katedry Historii Gospodarczej i Społecznej SGH.
Trzeba również wziąć poprawkę na to, że socjalizm był ustrojem permanentnego niedoboru i dostęp do wielu towarów był ograniczony. Jeśli więc nawet ktoś miał pieniądze, niekoniecznie mógł wydać je na to, czego akurat potrzebował.
Skąd zatem fenomen pozytywnych wspomnień o tej epoce? Wytłumaczenia są dwa. Po pierwsze, z jednej strony na tle epoki Gomułki i kryzysu lat 80. Polska jawiła się jako kraj dostatku i łatwego dostępu do dóbr. – Gierek kojarzył się jako polityk zmiany. Zmiany na lepsze, dotyczącej systemu gospodarczego i społecznego. Dlatego na tle poprzedników prezentuje się przyzwoicie – mówi prof. Jędrzej Chumiński, kierownik Katedry Historii Gospodarczej Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. Przytacza nawet wierszyk z epoki: Za Bieruta strzelanina, za Gomułki suche bułki, dzisiaj mamy chleb i serek, niech nam żyje Edward Gierek.
Po drugie, dla wielu osób nastawionych sentymentalnie lata 70. były okresem młodości i życiowego sukcesu (na miarę czasów). Przez to okres ten oceniać będą raczej korzystnie.
Wreszcie są też młodzi ludzie, którzy znają epokę z drugiej ręki lub odwołań w filmie czy telewizji. – W ich spojrzeniu na ten czas można odnaleźć coś, co nazwałbym bareizacją. Może było biednie i nie najlepiej, ale przynajmniej wesoło – ocenia dr Andrzej Zawistowski, dyrektor Biura Edukacji Publicznej IPN. – Dzisiaj młodzi walczą z bezrobociem, za Gierka jakaś praca była dla każdego. To też wpływa na oceny – dodaje.
Pensja za mięso
Tak się złożyło, że po wielkiej inflacji lat 80., a następnie dewaluacji poziom przeciętnego wynagrodzenia nominalnie jest dziś porównywalny z tym z czasów Edwarda Gierka. To kusi do zabawy, w której efekcie można porównywać standard życia wówczas i teraz w odniesieniu do cen. W 1975 r. w apogeum epoki gierkowskiej średnia pensja wynosiła 3913 zł i tyle przeciętnie otrzymywał Polak na rękę, bo nie było podatku PIT. Gdy porównamy ten rok z 2011 r., wychodzi nam, że obecnie przeciętna pensja to 3399 zł brutto, czyli 2435 zł na rękę, bo dzisiaj PIT już płacimy. Oczywiście od epoki Gierka dzieli nas 40 lat, w których nie tylko Polska zmieniała ustrój na bardziej wydajny, lecz także na świecie dokonał się olbrzymi postęp technologiczny we wszystkich dziedzinach, co zmniejszyło ceny wielu towarów i spowodowało ich upowszechnienie.
Mimo nominalnie wyższej pensji za Gierka przegląd cen z lat 70. pokazuje, jak mało można było kupić za ówczesne wynagrodzenie. Drogie były wędliny i mięso, nie tylko wieprzowina, ale nawet kurczaki, które kosztowały tyle, ile schab. Złota era drobiu dopiero nadchodziła, i to w kryzysie lat 80. Polska została prekursorem wędlin lekkich, takich jak polędwica z kurczaka. Ówczesne wędliny były dwu- lub trzykrotnie droższe niż dziś. Ale dla wielu osób znacznie smaczniejsze niż dzisiejsze.
Mięso było zresztą oczkiem w głowie władz PRL. Ponieważ z ówczesnej perspektywy jego spożycie było kryterium rozwoju i rosnącej zamożności społeczeństwa, robiono wiele, by je podwyższyć lub przynajmniej utrzymać. Z tego powodu ówczesne władze wpadły w tzw. świńską pułapkę. Gdy przychodziły lata nieurodzaju w rolnictwie i brakowało paszy, pojawiał się dylemat: wybijać stado czy sprowadzać karmę z zagranicy. Ponieważ wybierano to drugie wyjście, a nieurodzaje zdarzały się dalej, to sytuacja się pogarszała, bo koszt pasz dokładał się do rosnącego zadłużenia za granicą. Dlatego zaczęły się poszukiwania innych źródeł białka. Ich bohaterem był niewielki skorupiak żyjący w arktycznych wodach, czyli kryl. W połowie lat 70. przez chwilę był reklamowany jako cudowne źródło białka, które miało być dodawane do przetworów mięsnych. Niestety, jak głosi anegdota, próbnej partii kiełbasy z krylem nie chciały jeść nawet psy i w ten sposób historia krewniaka krewetki na naszych stołach się skończyła.
Stosunkowo drogie były również cukier i słodycze, choć zaletą w porównaniu z kolejną epoką kryzysu lat 80. była już sama ich dostępność. Przy okazji warto przypomnieć, że to właśnie Gierek był tym, który do kartek wrócił. Zaczęło się w 1976 r. od cukru. Co ciekawe, kartki na początku były nie tyle efektem niedoboru, ile drożejącej wódki w sklepach. Od 1970 do 1974 r. wódka poszła w górę z 55 zł do 82 zł za pół litra. – Szalenie opłacalne stało się bimbrownictwo – dodaje dr Andrzej Zawistowski z IPN. A ponieważ Polmos dawał 10 proc. budżetowych wpływów, trzeba było ratować budżet. Od lipca 1976 r. wprowadzono kartki uprawniające do zakupu 2 kg cukru miesięcznie po urzędowej cenie 10,50 zł. Większą ilość można był dostać drożej – za 26 zł.
Symbolem konsumpcji stał się dostęp do dóbr wywołujących w PRL przyspieszone bicie serca – i to jeszcze przed spożyciem. Mowa o produkowanych na zachodnich licencjach coca-coli (5 zł za ćwierćlitrową butelkę) i papierosach Marlboro, które kosztowały 28 zł za paczkę, prawie trzy razy drożej niż krajowe odpowiedniki z filtrem. Widać, że w porównaniu z dzisiejszymi sklepami wybór był mocno zawężony. Poza Peweksem i Baltoną nie istniał dostęp do zachodnich trunków. Polskie sklepy monopolowe bazowały na produktach rodzimych lub importowanych z „zaprzyjaźnionych krajów demokracji ludowej”. I tak jeśli brandy – a wówczas każdą brandy nazywano koniakiem – to trzygwiazdkowa z ZSRR za jedyne 200 zł. Czasem można było trafić na prawdziwy rarytas – brandy z Armenii nieustępującą francuskim trunkom (co udowodnił 20 lat później francuski Ricard, kupując Erywańską Fabrykę Koniaków produkującą słynny Ararat). Alternatywą były koniaki z Gruzji, o których jeden z bohaterów „Czterdziestolatka” mówił, że to jedyne koniaki, które trzeba schłodzić przed spożyciem. Najbardziej popularne było piwo. Jasne pełne kosztowało 7,50 zł za butelkę 0,33 l, zwaną baryłką. Trunek ten w PRL był nieco słabszy – miał 4,5 proc. Dopiero w latach 90. krajowi producenci zwiększyli jego moc do tej, którą znamy dzisiaj.
Co włożyć do koszyka
I za Gierka, i za Tuska polska rodzina, często czteroosobowa, musi robić zakupy. Które są tańsze – te wkładane do koszyka 40 lat temu czy dzisiaj? Koszyk z lat 70. jest trzy razy droższy. Gdy odniesiemy te zakupy do pensji, to koszyk kosztowałby aż 0,73 proc. przeciętnego wynagrodzenia w tamtej epoce, a już tylko 0,37 proc. w odniesieniu do obecnych płac. To pokazuje, jak zmieniła się relacja wynagrodzeń do cen, czyli jak relatywnie niskie były ówczesne uposażenia Polaków.
Co można było kupić za płace w PRL i jaki był dostęp do dóbr różnego rodzaju, pokazuje relacja czasu pracy potrzebnego, by zarobić na zakup określonego towaru. Na grafice pokazujemy to w relacji do współczesnych czasów.
Profesor Jędrzej Chumiński, redaktor pracy „Modernizacja czy pozorna modernizacja”, przedstawia w niej wyliczenia, które porównują PRL ze współczesnymi krajami. Choć dotyczą lat 80., to jak zapewniają historycy, nie odbiegają bardzo od epoki Gierka. Wynika z nich, że na kolorowy telewizor Polak musiał pracować 13 razy dłużej niż mieszkaniec RFN, które niemal dla całego świata było punktem odniesienia w zakresie dynamiki dochodzenia do bogactwa.
Także w porównaniu do demoludów nie mieliśmy czym się chwalić. Rosjanin na ten sam cel musiał pracować 6 razy dłużej, a Węgier 4 razy dłużej niż w Niemiec z zachodu. Samochód kosztował nas czas 9 razy dłuższy od Niemców, podczas gdy Rosjanina niepełne 4, a Węgra niewiele ponad 2 razy dłużej. Jak podkreślają historycy, takie relacje cen do płac były efektem świadomej polityki. Przez cały okres PRL wynagrodzenia były utrzymywane na niskim poziomie. W efekcie tworzyły ok. 10 proc. kosztu wyprodukowania towaru, podczas gdy np. w II RP było to 20 proc. – Niskie płace były kosztem zjawiska ukrytego bezrobocia. Skoro praca miała być dla wszystkich, to trzeba było płacić setkom tysięcy ludzi, którzy niewiele robili – dodaje prof. Chumiński.
Talon na Borewicza
Mimo wszystko Edward Gierek starał się, by płace rosły. Gdy dochodził do władzy, przeciętna pensja wynosiła 2200 zł. Rok przed jego odejściem było to już 5327 zł. Jednocześnie by nie dopuścić do protestów społecznych, trzymał pod kontrolą ceny. Zestawienia GUS pokazują, że dla większości artykułów nie zmieniały się one przez wiele lat. – Gierek postanowił władzę utrzymywać za pomocą konsumpcji. Bierut stawiał na ideologię komunistyczną, Gomułka – na narodowy komunizm, a ich następca – na konsumpcjonizm, tak jak władze Węgier i Czech. Postanowił kupować poparcie – tłumaczy dr Zawistowski.
Tyle że stało się to źródłem gospodarczych kłopotów, bo skoro ceny były zamrożone, a płace rosły, to pojawiło się zjawisko utajonej inflacji. – W gospodarce centralnie kierowanej to dodatkowy koszt, bo albo trzeba było towar wystać w kolejce, albo wprowadzić przedpłaty lub talony np. na samochód – mówi prof. Janusz Kaliński.
Z czasem zaczynały się braki w sklepach, a niektóre towary trzeba było reglamentować. Tak było z samochodami. Fiat 125p, zwany niekiedy Borewiczem z racji pojawienia się w pierwszych odcinkach serialu „07 zgłoś się”, można było kupić za 167 700 zł, czyli za 3,5 roku pracy. Tyle że cena nie była największym problemem, bo auta sprzedawano na przedpłaty lub talony. Odwołania do tego patologicznego systemu pojawiały się nawet w kabaretach. Popularny dowcip głosił, że teraz wpłacimy pierwszą przedpłatę, a za 20 lat zrobi się losowanie. Dlatego rynek samochodowy, choć nie tylko ten, był w PRL fenomenem, bo samochody używane były droższe od nowych z fabryki. – Niektórzy z uprawnionych talony dostawali co 3 lata i gdy sprzedawali stary samochód, otrzymywali wyższą cenę niż za nowy – podkreśla prof. Janusz Kaliński. Było to preludium do kolejnej odsłony PRL, gdy większość towarów była reglamentowana.
Jaka piękna katastrofa
Podróż po cenach z epoki pokazała, że za Gierka było horrendalnie drogo. Gierek jednak, zamiast to zmienić, sprawił, że różnice dodatkowo zaczęły narastać. Historycy są dosyć zgodni, że jego pomysł na modernizację okazał się wejściem w ślepą uliczkę. Zrealizował nowe inwestycje, które okazały się niepotrzebne. Budowa Huty Katowice kosztowała 200 mld zł, a ten sam efekt można było osiągnąć, modernizując inne huty za 100 mld zł. Dystans PRL do rozwiniętych krajów, zamiast maleć, zaczął wzrastać. W roku 1950 PKB Polski stanowił 53 proc. PKB krajów Zachodu, w 1978 r. – już 48 proc., a pod koniec PRL – 35 proc. Kryzys energetyczny lat 70. spowodował inny kierunek rozwoju na Zachodzie, co decydenci nad Wisłą zapatrzeni w wielki przemysł przegapili. Jak podkreśla prof. Kaliński, świat zachodni poszedł w kierunku nowych technologii, energooszczędnych silników, urządzeń AGD, miniaturyzacji. U nas tego nie zauważono. Wychodzono z założenia, że mamy wszystkiego w bród od ZSRR. – Jeszcze w połowie wieku gospodarczo byliśmy przed Hiszpanią i Portugalią. Ale potem te kraje zaczęły nam uciekać – podkreśla prof. Kaliński.
Łatwość kupowania licencji na Zachodzie spowodowała, że wiele rodzimych pomysłów na innowacje zarzucono. Tak było z możliwym rozwojem komputera Odra, który był porównywalny z zachodnimi konstrukcjami. Do tego wszystko działo się na kredyt, co nie musi być złe, jeśli faktycznie przyczyni się do unowocześniania i dopóki można kredyt obsługiwać, ale tak się nie stało. – To był bal na Titanicu, Gierek robił to samo co jego poprzednicy, by kupić poparcie. Po dojściu do władzy polityka konsumpcyjna, potem plan inwestycyjny, którego nie wytrzymywali ludzie i gospodarka. Wreszcie kryzys, po czym dochodziło do kolejnej próby zmiany – podkreśla dr Zawistowski. I w końcu zagraniczne zadłużenie okazało się tym, co powaliło ekipę towarzysza z Sosnowca.
Na początku epoki Gierka na obsługę zadłużenia zagranicznego wystarczało 17 proc. wpływów z eksportu. Na koniec dekady tylko po to, by obsługiwać to zadłużenie, trzeba było wydawać 83 proc. wpływów z eksportu. Ogółem w trakcie dekady pożyczono 56 mld dol. Wydano je na żywność, surowce i maszyny. Znaczną część spłacono, ale i tak w roku 1980 do spłaty zostało 25 mld dol., które okazały się brzemieniem nie do udźwignięcia. Dlatego Andrzej Rosiewicz mógł smętnie śpiewać: „Dwadzieścia cztery miliardy, po tysiąc dolców na głowę – i co nam z tego zostało? Trudności paszportowe! Płynęła rzeka zielona i złote miały być karpie, a teraz i naród głodny, i cała klika się szarpie”.
W latach 70. nie było żadnego dobrobytu. Było za to bardzo drogo. A Gierek, zamiast to zmieniać, wszedł w ślepą uliczkę i sprawił, że różnice między Polską i Zachodem zaczęły rosnąć
Komentarze (205)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeKolorowy telewizor sowieckiej produkcj ( waga 45 kg ) kosztowal 25 000 zl.
W 1976 po roku pracy jako polski uciekinier ( bez niemieckiego pochodzenia i bez niemieckiego owczarka ) wplacilem do biura PKO w Frankfurcie nad Menem 5000 marek na Fiat 125 p dla mojej ukochanej zony w Polsce.Zarabialem wtedy 1400 marek miesiecznie. Na ten samochod w Polsce nigdy bym sie nie dorobil. Moja ukochana zona po otrzymaniu Fiata , a moze jeszcze przed, tez mnie olala i w 1977urodzila coreczke i moj 4- letni syneczek otrzymal siostrzyczke. Ten Fiat dobrze sluzyl mojej ukochanej zoneczce i nowemu tatusiowi mojego synka przez co najmniej 15 lat !
Ten samochod - jak mowila moja ukochana zoneczka zostanie sprzedany za podwojna cene i ona wraz z synkiem za pieniadze otrzymaja paszport.
Niestety - w ubieglym roku moja ukochana zoneczka juz zmarla ... i jest juz w Niebie
Polska przedwojenna to nędza, ciemnota i analfabetyzm dla 90% Polaków.
Polska zaraz po wojnie to jeszcze gorzej. Niemcy zniszczyli i rozkradli niewielki majątek narodowy,.
" Panowie" - wielu , ich rodziny uciekli z Polski, wywieźli co mogli najcenniejszego . ( czy złoto wywiezione do Anglii wróciło do Polski?)
Niemcy i panowie z AK doprowadzili do wymordowania najwartościowszej części narodu np Powstanie Warszawskie potworna zbrodnia na narodzie polskim., na młodych Polakach, dzieciach polskich.
Po wojnie władze w Polsce przejęli silniejsi - komuniści , ci którzy walczyli z Armia Radziecką za Polskę a nie dekowali się za granicą.
Wprowadzali nowe idee, reformy ,...
Powoli :
- likwidowali nędzę, pracę dzieci (straszna bieda w domu zmuszała oddawanie dzieci na służbę) za kawałek chleba , za spanie w stajni, za łachy, ... u pana , u księdza, u bogatego chłopa, ...
- doprowadzili prąd do wszystkich domów, zniknęły lampy naftowe,
- wszystkie dzieci zaczęły nawet przymusowo chodzić do szkoły - okazało się że dzieci panów to też debile a tzw ludu pracującego to też wybitnie zdolne jednostki,
- wykształcenie pozwalało na awans społeczny,
- zlikwidowano przymus przywiązania do ziemi, miejsca, pana który przestał dla wielu być autorytetem , można mu było nie czapkować , całować w rękę, stać uniżenie, oddawać córką na służbę dla panicza,...
- za Gierka każdy kto chciał studiować , dostawał stypendia - mógł za nie skromie żyć,
- to Gierek wprowadził ubezpieczenia rolnicze, emerytury rolnicze - to dzięki niemu ciężko spracowani ludzie ze wsi mogli za darmo chodzić do lekarza, dostali skromną emeryturę ( od tych biednych ciężko pracujących ludzi otrzymaną forsę wyłudzali niektórzy lekarza , kler, ...
A teraz ten rolniczy system emerytalny wykorzystują cwaniacy z miasta a politycy ciemniacy i znają jedna receptę na rozwiązanie problemu- zlikwidować KRU-s
- to za Gierka była praca, było bezpiecznie , stabilnie, ... poprawiało się prawie wszystkim powoli, ... niektórzy jak mogli to pracy unikali i narzekali
Ludzie dobrze wspominają czasy powojenne do czasów Solidarności bo czuli stopniowo przychodzącą poprawę, ciężko na wszystko co mieli pracowali, kobiety nie musiały co rok rodzić dzieci, mogły pracować, były żłobki , przedszkola, lekarstwa były bardzo tanie, ... i to za gierka można było gadać co ślina na język przyniesie - teraz większość się boi nawet na forum Dziennika .pl wróciła cenzura.
No i powstała Solidarność w większości składająca z wygadanych nierobów, cwaniaków, manipulantów, ... (również z byłej PZPR, PSL-u, ... bezpartyjnych). Spora część działaczy S rozwaliła co tylko potrafiła.
Ustanowiła i tworzy dla siebie - swoich rodzin niebotyczne przywileje , przymyka oczy na bezprawie, złodziejstwo, ... niech się wybrana grupa ludzi bogaci. Dać w cztery litery klasie robotniczej - zadanie wykonano.
Cwaniacy , złodzieje , krętacze, manipulanci , ... żyją coraz lepiej oblepieni bogactwem a "lud pracujący" - ich dzieci nie ma pracy, żyje w nędzy na zasiłku, zdolne dzieci wyjeżdżają za granicę, starsze kobiety wyjeżdżają na zarobek i podcierają tyłki starym Niemcom, Włochom, Francuzom, ... , młodsze kobiety uprawiają prostytucję , ... żeby utrzymać rodzinę, ... - tego za opluwanej komuny w takim nasileniu nie było.
Bogatsi są coraz bogatsi a biedni coraz biedniejsi.
Polityczna wierchuszka czuje na plecach duch nadchodzącego buntu, więc żeby go przyćmić, oddalić, ... wprowadziła do szkół religię, wspiera kler który stara się jak może trzymać lud i jego dzieci w ciemnocie.
Ale to się nie uda.
Powstało społeczeństwo sieciowe, wszyscy umieją pisać a większość umie czytać ze zrozumieniem. Kler , szczególnie jego starzy stetryczali hierarchowie nie rozumieją że teraz starych uczą dzieci a oni ich nie mają albo nie wychowywali, albo zabawiają się w pedofilę.
Głupota, złodziejstwo, cwaniactwo, psychole, cwani ideolodzy - demagodzy, manipulanci, kłamcy , bandyci istnieli i istnieć będą bez względu na system.
Silne państwo patologie ogranicza a słabe doprowadza do ich rozkwitu.
Czy Polska jest państwem prawa ? , skoro Konstytucja jest niezrozumiała dla prawników rządu , prezydenta, sejmu, ... Konstytucja to twór chory.
Polska będzie państwem prawa kiedy Konstytucja będzie zrozumiała dla każdego Polaka - przyjmijmy ze średnim wykształceniem. Czy ktoś w Polsce uczy rozumienia Konstytucji w gimnazjum, szkole średniej, na studiach - wynikających z niej praw i obowiązków???.
Obecna Konstytucja to narzędzie - prawo, do mącenia wody żeby ukryć manipulacje, przekręty, przywileje.
-
Obecnie płaca średnia (mediana), to nie jest nawet połowa płacy średniej podawanej oficjalnie przez GUS. Płaca średnia to jest około 1500 złotych. W Polsce 40% zatrudnionych oficjalnie zarabia najniższą płace krajową, a jest ich zaledwie 4mln. Pozostałe 10-11 milionów ludzi w ogóle nie jest ujętych w statystyce. Wśród nich jest 3mln bezrobotnych mimo że 3miliony już wyemigrowało.
Więc jakim CUDEM wychodzi im że płace w PRLu - w którym płaciło się grosze za mieszkanie, dostawę wody, a wkład do spółdzielni mieszkaniowej wynosił 6-9 średnich pensji miesięcznych, ZUS płacił pracodawca czyli Państwo (12-15% pensji a nie 46% jak teraz) - były niższe niż teraz???
Powtarzam raz jeszcze - w PRLu zarabiali WSZYSCY. A teraz w jasnej Rzplitej pracuje na etat 1/4 wszystkich zdolnych do pracy, a ich średnia zarobków po odjęciu płac dyrektorskich to poziom 1500 złotych netto miesięcznie.
Dostawcie sobie do tego średni koszt utrzymania mieszkania 500 złotych miesięcznie i do tego koszt kredytu mieszkaniowego z ratą na poziomie 1000zł. (od 125tys. kredytu na 30 lat) i można się wysrać z mortusu.
jakim cudem skoro tak biednie żyło się w PRLu jednego roku w połowie lat 70-tych oddano więcej mieszkań niż obecnie w tej bogatej kapitalistycznej Polsce oddaje się w 20 lat???
Prawdziwa polka? Jaka Polka? Jaka prawdziwa? Prawdziwa KU... nie Polka!
wysłałabym na bezrobocie i nadałabym status wykluczonych przez społeczeństwo
polskie to przywódcy i działacze podziemia solidarności wraz z klerem wyprodukowali w Polsce bezrobocie chaos biedę robotnika doprowadzili do ruiny
wszystkie zakłady pracy podżegając robotników do strajków wprowadzili kapitał zagraniczny towary z chin które doprowadziły do likwidacji naszych rodzimych towarów likwidacji fabryk załamanie gospodarki kraju winę ponoszą
PO PIS PSL którzy doprowadzają Polaków,Polskę Polskość do zagłady dla swojej
partii same przywileje nagrody a dla reszty kryzys którzy sami stworzyli
cześć
stworzył robotnikom wspaniałe życie szacunek dla robotnika którzy umieli
wytwarzać produkować polskie towary powstawało bardzo dużo fabryk hut,
przetwórni budowaliśmy szkoły przedszkola drogi mosty to Polski robotnik inżynier
tworzył Polskę która rozwijała się prężnie wszyscy mieli pracę i poczucie stabilności i bezpieczeństwa o byt swoich rodzin produkowaliśmy dla siebie i decydowaliśmy o sobie sami my Polacy to był najpiękniejszy okres w dziejach polskości
Za Stalina dyscyplina, za Bieruta Nowa Huta, za Gomułki suche bułki. Mamy masło mamy serek, niech nam żyje Edward Gierek, nie ma masła, nie ma serka, wywalimy pana Gierka.
To znaczy, że lud zawsze musi nażreć się i mieć spokój, czego nie daje mu bananowa demokracja, bo i te banany taaakie czorne i kropciaste.