Cezary Gmyz miał dziś wytłumaczyć radzie nadzorczej i zarządowi Presspubliki skąd wziął materiały do tekstu i czy rzetelnie pracował nad tematem. Decyzja o jego losie zapadła szybko - został zwolniony. To jednak nie jedyna osoba, która straci pracę w gazecie. Jak informuje PAP, rada nadzorcza Presspubliki rekomenduje odwołanie ze stanowisk red. naczelnego "Rz" Tomasza Wróblewskiego, jego z-cę Bartosza Marczuka oraz szefa działu krajowego Mariusza Staniszewskiego.

Reklama

Miałem wrażenie, że decyzja została podjęta jeszcze przed posiedzeniem Rady Nadzorczej, dlatego jeszcze w zeszłym tygodniu złożyłem rezygnację. Nie została ona jednak przyjęta, ale dzisiaj zwolniono mnie dyscyplinarnie. Rozmawiając z Radą Nadzorczą wydawnictwa wiedziałam, ze decyzja została podjęta znacznie wcześniej - mówi portalowi niezalezna.pl Cezary Gmyz.

Tekst uznajemy za nierzetelny i nienależycie udokumentowany. Pan red. Cezary Gmyz (autor artykułu - PAP) pomimo wcześniejszych zapewnień nie przedstawił żadnych oświadczeń, stwierdzając, że informatorzy odmówili złożenia dokumentów - czytamy w oświadczeniu rady nadzorczej Presspubliki. Władze spółki twierdzą, że zapewniłyby ochronę zarówno autorowi tekstu, jak i jego informatorowi i tę obietnicę złożyły mu na piśmie.

Sytuację skomentował też właściciel spółki, Grzegorz Hajdarowicz. Tekst nie powinien się nigdy w takiej formie ukazać w "Rzeczpospolitej". Z przeprowadzonego przeze mnie i radę nadzorczą postępowania wyjaśniającego wynika, że nie był on w ogóle udokumentowany. Uzyskane przez dziennikarzy informacje o cząstkach wysokoenergetycznych powinny być przekazane rzetelnie, bez nadinterpretacji i uprzedzania wyników badań oraz analiz. Ogromnym nadużyciem był też am tytuł artykułu - napisał w oświadczeniu.

Jako wydawca oddzielam zawsze redakcję od biznesu ale to, że nie wiedziałem, jak wyglądają kulisy powstawania tekstu, nie zwalnia mnie z obowiązku odpowiedzialności za artykuły, które ukazują się w gazecie. Nieprzemyślane działania kilku osób znów wywołały wojnę polsko-polską. Za to wszystkich Czytelników przepraszam. Za błędne decyzje trzeba ponosić konsekwencje, stąd dymisje i zwolnienia dyscyplinarne w redakcji. Od dzisiaj będzie tak zawsze - dodał.