W środę w ramach zabezpieczenia powództwa Sąd Okręgowy w Warszawie wydał postanowienie nakazujące wydawcy "Gazety Polskiej" wycofanie z dystrybucji dodanych do tygodnika naklejek z hasłem: "Strefa wolna od LGBT". Postanowienie sądu zostało podjęte po wniosku pełnomocników współorganizatora Marszu Równości w Lublinie Bartosza Staszewskiego. Wydawca "Gazety Polskiej" - Niezależne Wydawnictwo Polskie - zapowiedział, że po otrzymaniu z sądu postanowienia zaskarży tę decyzję.

Reklama

W piątkowym komunikacie Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP podkreśliło, że decyzję warszawskiego sądu przyjęło "z oburzeniem". W ocenie CMWP SDP jest to naruszenie zasady wolności słowa porównywalne do cenzury prewencyjnej, ponieważ uniemożliwia dotarcie do odbiorców z komunikatem (nawet jeśli jest kontrowersyjny) będącym ważnym elementem debaty publicznej dotyczącej spraw światopoglądowych - czytamy w oświadczeniu, w którym przypomniano jednocześnie, że cenzura prewencyjna jest "konstytucyjnie zakazana i niedopuszczalna w świetle Europejskiej Konwencji Praw Człowieka".

Ze względu na specyfikę cyklu produkcyjnego i sprzedażowego jest to mechanizm wyjątkowo niebezpieczny dla prasy drukowanej, uderza bowiem w ekonomiczne podstawy działania wydawnictw, a przez to narusza zasadę wolności słowa - czytamy dalej.

CMWP SDP za "szczególnie bulwersujące" uznało to, że sąd motywuje swoją decyzję "koniecznością zabezpieczenia roszczenia jednej osoby fizycznej, przez co stwarza niebezpieczny precedens zagrażający w przyszłości funkcjonowaniu w Polsce rynku wolnych mediów". W ten sposób można sparaliżować od strony ekonomicznej działalność każdego medialnego podmiotu, co w oczywisty sposób działa na ich szkodę - napisano w oświadczeniu.

Zdziwienie budzi przy tym tempo wydania decyzji przez Sąd Okręgowy w Warszawie, które rodzi poważne wątpliwości co do obiektywizmu Sądu w sprawie, w której istotą jest jeden z najważniejszych współczesnych sporów światopoglądowych - podkreślono.

Reklama

Centrum zwróciło też uwagę na to, że decyzja sądu może okazać się "przeciwskuteczna", ponieważ "nagłośnienie sprawy poprzez kontrowersyjną i pospieszną decyzję przez tak ważną w demokratycznym ustroju politycznym instytucję, jaką jest sąd, powoduje, iż informacja prasowa na ten temat zamienia się w dodatkową reklamę medium, które sąd chce wycofać ze sprzedaży". Jak czytamy, w związku z tym wydana decyzja staje się "praktycznie niewykonalna". Zanim bowiem informacja o zakazie sprzedaży dotrze do sprzedawcy, produkt, jakim jest tygodnik, może być już w całości wyprzedany - wskazano.

Ponadto postanowienie o zabezpieczeniu musi być doręczone wydawnictwu pocztą, dopiero wówczas może być wykonywane, a niezależnie od tego wydawca może złożyć od niego zażalenie do sądu wyższej instancji. W związku z tym zanim ta cała procedura zostanie przeprowadzona, przedmiotu sporu najprawdopodobniej już na rynku nie będzie. Działając w tej sposób marginalizuje się i ośmiesza zarówno ważne dla demokracji instytucje, jak i metody ich działania - oceniło Centrum.

Do "Gazety Polskiej" z 24 lipca br. dodane są naklejki z napisem: "Strefa Wolna od LGBT". Na naklejkach widnieje przekreślony tęczowy symbol, nawiązujący do flagi ruchu LGBT. Naklejki skrytykowali m.in. politycy PO, Nowoczesnej, Wiosny, Razem i SLD.