Informuję o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia poprzez Elżbietę Annę Polak, Pawła Kozłowskiego oraz ew. inne osoby czynu (...) polegającego na: utrudnianiu i tłumieniu krytyki prasowej – a co najmniej usiłowanie popełnienia tych czynów – na skutek przekroczenia swoich uprawnień - napisał Życzkowski w zawiadomieniu. Jego zdaniem polegały one na skierowaniu do niego pisma, w którym rzecznik prasowy zarządu województwa lubuskiego, działający - jak zaznaczył redaktor naczelny "GL" - za zgodą marszałek Elżbiety Anny Polak, wzywał go do "dokonanie rzetelnej weryfikacji osób", z którymi pracuje.

Reklama

W ocenie Życzkowskiego "w ostatnim akapicie pisma znajduje się informacja/groźba skorzystania z instrumentów prawnych aby wyegzekwować od dziennikarzy "GL" i Pana, jako redaktora naczelnego, by przekazywane przez "GL" informacje dotyczące działań Samorządu Województwa Lubuskiego, działań Zarządu Województwa czy też pracowników Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubuskiego były przedstawiane w sposób prawdziwy i rzetelny".

Marszałek odpiera zarzuty

Reklama

Według redaktora naczelnego podczas spotkania z prezesem Oddziału Polski Press w Zielonej Górze Grzegorzem Widenką z Elżbietą Polak marszałek "przedstawiła swoje oczekiwania wobec nierzetelnego jej zdaniem autora publikującego na łamach gazety - Roberta Bagińskiego" i sugerowała, że oczekuje podjęcia stanowczych działań mających na celu powstrzymanie go od pisania artykułów niekorzystnych dla niej samej i dla Urzędu". Jak dodał, miała też podkreślać, że autor publikacji "niejednokrotnie miał już problem z prawem i łamaniem tych wyżej wskazanych zasad etyki i obowiązków rzetelnego dziennikarstwa".

Elżbieta Polak w oświadczeniach zamieszczonych na stronie lubuskiego Urzędu Marszałkowskiego w piątek i wcześniej - w czerwcu - odpierała zarzuty. Jak podkreśla marszałek, o sprawie, o której informowała "Gazeta Lubuska" zawiadomiła właściwe instytucje, a sprawa gorzowskiego WORD-u "nie jest polityczna". Odniosła się do sprawy też w rozmowie zamieszczonej na portalu lubuskie.pl oraz na stronie urzędu.

Wielokrotnie zwracaliśmy się - urząd marszałkowski, samorząd wojewódzki - do "Gazety Lubuskiej" z prośbą o zamieszczenie naszego oświadczenia, z prośbą o sprostowanie nieprawdziwych informacji - mówiła. W ostatnim czasie to było 14 takich wezwań, sprostowań, oświadczeń. Ani jedno nie zostało nigdy opublikowane. "Gazeta Lubuska" dużo o nas pisze, ale są to jednostronne artykuły. To nie jest prawdziwe dziennikarstwo, ponieważ prawo prasowe nakłada na media obowiązki, a mianowicie zobowiązuje do rzetelnego informowania obywateli. Zgodnie z Konstytucją obywatele w Polsce mają prawo do rzetelnej, obiektywnej informacji, natomiast poglądy i interpretacje wydarzeń sami sobie kształtują, w swojej świadomości - mówiła.

Reklama

Wszystkie pisowskie media polują teraz na marszałka, rzecznika prasowego urzędu - nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi na nasz apel - podkreśliła.

Zapewniła, że nie próbowała utrudniać pracy dziennikarzom. "Chcę podkreślić, że my wyłącznie apelowaliśmy o stosowanie prawa prasowego i nie wprowadzanie opinii publicznej w błąd" - zapewniła.

Sprawa gorzowskiego WORD-u

Na łamach "Gazety Lubuskiej" od kilku tygodni pojawiają się artykuły nt. sytuacji w gorzowskim Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego (WORD). Materiał o sprawie wyemitowało też TVP Info.

Gazeta napisała, że do posłanki PO Krystyny Sibińskiej zgłosiła się kobieta, która również należy do PO i "poinformowała ją, że w czasie pracy w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Gorzowie otrzymywała niemoralne propozycje ze strony dyrektora". Według gazety mężczyzna zarzuty odrzuca. "Kobieta spisała jednak swoje stanowisko, podpisała się z imienia i nazwiska, i przekazała dokument posłance. Po kilku miesiącach oczekiwania i braku spodziewanej reakcji, pani Magda zdecydowała się opowiedzieć o sprawie mediom" - pisze gazeta.

Według "Gazety Lubuskiej" posłanka Sibińska, odpowiadając na zarzuty o nienadaniu drogi formalnej sprawie dotyczącej sytuacji w gorzowskim WORD, powiedziała, że "tak wrażliwych informacji nie wysyła się przez kancelarię ogólną, aby dostępu do nich nie miały osoby postronne". Zapewniła, że poinformowała o sprawie mobbingu i molestowania urząd marszałkowski.

Sprawie przyjrzała się "Gazeta Wyborcza"

O sprawie napisała też "Gazeta Wyborcza", która podała, że niedługo po publikacji materiału przez "Gazetę Lubuską" była pracownica gorzowskiego WORD zgłosiła domniemane przestępstwo do prokuratury. "GW" podała też, że "Jarosław Śliwiński, który dyrektorom WORD w Gorzowie jest od dwóch lat, zaprzecza oskarżeniom; twierdzi, że zarzuty kobiety są wyssane z palca; w sądzie złożył prywatny akt oskarżenia, w którym wytacza byłej pracowniczce zarzuty o pomówienie i niszczenie jego reputacji".

"GW" przypomniała, że w czerwcu do sprawy odniósł się "Urząd Marszałkowski w Zielonej Górze, który mianował Śliwińskiego na stanowisko i który dla WORD-u jest instytucją zwierzchnią". W tej sprawie mamy słowo przeciwko słowu. Nie ma dowodów, dlatego sprawę musi zbadać sąd i prokuratura. My jako urząd marszałkowski nie mamy do tego narzędzi. Jesteśmy tym bardziej ostrożniejsi, że wiele miesięcy wcześniej ta sama kobieta o podobne niemoralne propozycje oskarżała innego pracownika WORD-u. Wtedy zareagowaliśmy natychmiast i doprowadziliśmy do zwolnienia mężczyzny, wobec którego pojawiły się oskarżenia - mówił cytowany przez "GW" Marcin Jabłoński z zarządu województwa lubuskiego. Jak poinformowano, "PO zawiesiła członkostwo w partii Śliwińskiego do czasu wyjaśnienia sprawy".

Oświadczenie Polak

Pod koniec czerwca oświadczenie wydała również marszałek woj. lubuskiego Elżbieta Polak, w którym zapewniła, że "nie zamiata sprawy pod dywan" i "potępia wszelkie działania dyskryminacyjne i przemocowe, w szczególności ze względu na płeć". Sprawę oskarżenia o mobbing i składanie niemoralnych propozycji w WORD w Gorzowie Wielkopolskim traktuję bardzo poważnie. Jednak nie wydaje się wyroków przed sprawdzeniem oskarżeń przez powołane do tego instytucje. Każdy taki przypadek wymaga wyjaśnienia, a ocena, czy nastąpiło nękanie pracownika, musi opierać się na obiektywnych kryteriach, z poszanowaniem możliwości odniesienia się do zarzutów każdej ze stron. Jest to kwestia etyki i poszanowania praw człowieka, niezależnie od płci - napisała marszałek. Poinformowała, że w WORD wszczęte zostały czynności sprawdzające, czy przestrzegane są tam procedury antymobbingowe oraz zlecone szkolenia.

22 lipca na stronie Urzędu Marszałkowskiego poinformowano, że Polak zgłosiła sprawę do prokuratury, zawiadomiła Państwową Inspekcję Pracy i zarządziła kontrolę procedur antymobbingowych w Urzędzie Marszałkowskim oraz w podległych mu jednostkach. "O winie rozstrzyga sąd na podstawie dowodów a nie media! Tymczasem do dziś (22 lipca) Prokuratura nie odpowiedziała na nasze zawiadomienie" - podkreślono.