Co można wyczytać z kilku kostek kolorowego szkła znalezionych w archeologicznym wykopie? Historię olbrzymiej mozaiki, która zdobiła ściany kaplicy. Dzieje nieznanego z imienia artysty, który odlał szkło i pociął je na maleńkie kostki. Zamiary ambitnego księcia, który nie licząc się z kosztami, chciał przerobić swoją kaplicę na olśniewające przepychem sanktuarium.

Reklama

Każdy, kto kiedykolwiek miał okazję oglądać miejsce wykopalisk, pewnie wie, że nie przedstawia ono porywającego widoku. W dziurze w ziemi siedzi gromada ludzi i przy pomocy szpadli lub miotełek oczyszcza wiekowe śmieci. A jednak to właśnie dzięki tytanicznej pracy archeologów w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat nasza wiedza o początkach państwa pierwszych Piastów kompletnie się zmieniła.

Liczba średniowiecznych tekstów opisujących dzieje naszego kraju od lat pozostaje ta sama. Na dodatek znane obecnie zapiski są wyjątkowo lakoniczne. Na przykład najstarsza wzmianka o naszym pierwszym znanym z imienia władcy Mieszku pochodzi z "Dziejów saskich" mnicha Widukinda. Według niej niemiecki graf Wichman zwyciężył w 963 roku: "Króla Mieszka, w którego władzy byli Słowianie, którzy nazywają się Licicaviki, za dwoma razami pokonał, brata jego zabił i wielki od niego wydobył łup".

Niewiele, prawda? Dlatego tak cenne są ustalenia archeologów, które nie tylko pozwalają zweryfikować zapisy z kronik, lecz jednocześnie ujawniają nowe fakty, nieznane wcześniej historykom. Jednym słowem - archeolodzy często piszą historię Polski od nowa.

Gniezno nie było pierwsze
Prace wykopaliskowe pozwoliły zweryfikować informacje zawarte w wielu średniowiecznych kronikach, w tym najbardziej znanej, spisanej na początku XII wieku przez Galla Anonima. Okazało się, że Piastowie nie pochodzili z Gniezna, bo pierwszy gród wybudowano tam dopiero ok. 940 r., a więc zapewne w czasach panowania ojca Mieszka I.


Reklama

Z ustaleń archeologów wynika, że od końca VIII wieku Gniezno było przede wszystkim wielkim ośrodkiem kultu pogańskiego, a potem chrześcijańskiego. Na Górze Lecha, uważanej za najstarszą część miasta, uczeni odkopali pozostałości dużego paleniska (80 na 100 cm) wyłożonego kamieniami łączonych gliną. Palenisko wypełniała gruba warstwa popiołu.

Jest to pozostałość ognisk ofiarnych palonych ku czci nieznanych bogów. Kiedy Mieszko postanowił przyjąć chrzest, ok. 965 roku sprowadził do Polski księży. Ofiarował im Gniezno, niszcząc pogańskie sanktuarium. Potem na Górze Lecha powstały liczne zabudowania o charakterze kościelnym i świeckim.

"Jeżeli w świetle danych archeologicznych Gniezno zaistniało dopiero w czasach Mieszka, tym samym relacje kronikarskie o powstaniu tam państwa w czasach jego poprzedników wydają się mało prawdopodobne" - pisze w swej książce "Archeologia Polski wczesnośredniowiecznej" prof. Andrzej Buko, dyrektor Instytutu Archeologii i Etnologii PAN w Warszawie.

Piastowie z Giecza
Skąd zatem wzięli się Piastowie? Wiele wskazuje na to, że z Giecza oddalonego od Gniezna o mniej więcej 25 kilometrów. To najstarszy gród ziemi gnieźnieńskiej tradycyjnie uważanej się za kolebkę rodu Piastów. Dowodzi tego datowanie dendrochronologiczne drewnianych belek wydobytych w latach 1999 - 2000 z pozostałości wałów obronnych Giecza. Dendrochronologia polega na analizie wzoru słojów drzew, co pozwala określić wiek z próbek drewna z dokładnością do roku, a czasem nawet do sezonu. Badania ujawniły, że najmłodsze drzewa, z których zrobiono belki gieckiego wału, ścięto ok. 865 roku.


Reklama

Według prof. Zofii Kurnatowskiej z Instytutu Archeologii i Etnologii PAN w Poznaniu nie tylko wiek Giecza, lecz także kilka innych argumentów dowodzi jego związków z Piastami. Przodkowie Mieszka musieli czuć sentyment do rodzinnego gniazda. Choć w pierwszej połowie X wieku na podbitych przez siebie terenach wybudowali nowe grody (np. w Poznaniu), nie zapomnieli o starej siedzibie. Około 940 roku powiększyli ją i od nowa umocnili wałami. Ok. 968 - 986 r. umocnienia gieckiego grodu zostały ponownie przebudowane. O niezwykłym znaczeniu Giecza świadczy też to, że na początku XI wieku rozpoczęto tam budowę palatium - okazałej kamiennej książęcej siedziby.

A może Kalisz?

Istnieje jednak konkurencyjna do gieckiej teoria pochodzenia Piastów. W swej książce Archeologia Polski wczesnośredniowiecznej prof. Buko sugeruje, że równie dobrze jak w Gieczu pierwotna siedziba piastowskiego rodu mogła znajdować się w Kaliszu. Obydwa grody zostały założone w podobnym czasie. Kalisz był też jedną z kilku miejscowości, które nie zostały zniszczone, kiedy w pierwszej połowie X wieku Piastowie rozprawiali się z konkurencyjnymi ośrodkami władzy plemiennej. Ponadto na jego terenie odkryto pozostałości XI-wiecznego drewnianego kościoła. Według prof. Buki była to jedna z pierwszych chrześcijańskich świątyń, jakie wzniesiono w Polsce, co dowodzi, że Kalisz był dla Piastów miejscem wyjątkowym.


Hipotezie tej jednak przeczy pewien fakt. Jeśli kaliski gród był kolebką piastowskiego rodu, dlaczego nie powstało tam palatium, okazała siedziba księcia? Z dotychczasowych ustaleń badaczy wynika, że Piastowie wznosili takie monumentalne budowle we wszystkich najważniejszych grodach swego państwa - Gieczu, Ostrowie Lednickim, Poznaniu i Przemyślu. Posiadanie stosownej rezydencji miało dla naszych władców ogromne znaczenie. Palatia były wznoszone z wielkim rozmachem. Pozostałości pierwszego z nich, zbudowanego w Poznaniu, odkryto zaledwie osiem lat temu. Najstarsza monumentalna dwukondygnacyjna rezydencja książęca znajdowała się na Ostrowie Tumskim, czyli dawnej wyspie położonej w widłach rzek Warty i Cybiny.

Książęca rezydencja

Jak wynika z wykopalisk przeprowadzonych na Ostrowie Tumskim przez prof. Hannę Koćkę-Krenz z Instytutu Prahistorii UAM w Poznaniu, palatium miało blisko 12 metrów szerokości i ponad 27 metrów długości. Jego wysokość wynosiła ok. 11 metrów. Kluczowe znaczenie dla ustalenia daty zakończenia prac konstrukcyjnych ma datowanie dendrochronologiczne dębowej belki, którą położono wówczas w progu klatki schodowej budynku. Zrobiono ją z drzewa ściętego po 941 roku, plus jakieś dwadzieścia lat. (Ustalenia te potwierdzają inne daty z Ostrowa Tumskiego uzyskane dzięki dendrochronologii).


Palatium wzniesiono z podłużnych nieociosanych kamieni, po czym otynkowano z zewnątrz i wewnątrz. Powierzchnia budynku była bladoróżowa. Dach palatium był zapewne kryty dachówkami z łupku. W jednym z wykopów archeolodzy znaleźli fragment takiej właśnie dachówki. Łączna powierzchnia mieszkalna książęcej rezydencji sięgała 400 metrów kwadratowych.

Na dole, tuż przy wejściu mieścił się duży pokój pełniący funkcję sali recepcyjnej, gdzie czekało się na zaproszenie do głównej sali rezydencji. Jej powierzchnia wynosiła ok. 100 metrów kwadratowych. Odbywały się tam oficjalne spotkania i uczty. Tuż obok znajdował się niewielki skarbczyk oraz liczące niespełna 35 mkw. pomieszczenie - zapewne kancelaria. Powierzchnia użytkowa dolnej kondygnacji palatium wynosiła około 190 mkw. Z kolei na piętrze znajdowały się prywatne komnaty Mieszka oraz jego najbliższych.

Budowa tej imponującej rezydencji łączyła się z dalekosiężnymi zamysłami naszego władcy, czyli próbą wejścia na arenę międzynarodowej polityki przez ślub z Dąbrówką oraz chrzest Polski. Dlatego równocześnie z palatium, prawdopodobnie kilka lat przed przyjęciem chrześcijaństwa, Mieszko wzniósł w Poznaniu przylegającą do rezydencji kaplicę. Budynki mają wspólny fundament, co dobitnie pokazuje, jak przewidujący był nasz książę.

Niewielka kaplica (9 m średnicy bez absydy) posiadała dwie kondygnacje i dwa wejścia. Pierwsze, na dole, znajdowało się w głównej sali rezydencji. Drugie łączyło kościółek z prywatnymi komnatami władcy. Przygotowaniem kaplicy do odprawienia w niej pierwszej mszy zajęła się prawdopodobnie Dąbrówka. Kto wie, może to właśnie ona wpadła na pomysł, by kościółek był pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny. Co do patronki świątyni nie ma bowiem wątpliwości. Odkryte podczas wykopalisk niebieskie kawałeczki tynku dowodzą niezbicie, że na ścianach świątyni znajdował się wizerunek matki Zbawiciela. W średniowieczu ciemny błękit był bowiem zarezerwowany wyłącznie do malowania szat Maryi.

Mieszko - najwybitniejszy z Piastów
Dzięki badaniom pozostałości kaplicy, palatium oraz innych piastowskich inwestycji możemy dziś nakreślić nowy obraz najdawniejszych dziejów Polski. Wiele wskazuje na to, że po swych przodkach Mieszko odziedziczył doskonale zorganizowane państwo. Jego ojcowizna nie była zbyt rozległa, bo obejmowała tylko centralną Wielkopolskę. Jednak wybudowana ok. 940 r. sieć nowych grodów pozwalała na sprawne administrowanie tym obszarem. Musiał on przynosić niezłe dochody, skoro naszego księcia było stać na liczne wydatki związane nie tylko z budową palatium w Poznaniu, ale i m.in. z wzniesieniem grodu na Ostrowie Lednickim.


W zgodnej opinii historyków Mieszko objął władzę ok. 960 r. Jego postępowanie wskazuje na to, że gdy wstępował na tron, miał gotowy plan swych rządów. Zdawał sobie sprawę, że na zachód od jego włości rozciąga się potężne państwo cesarza Ottona I, z którym nie należało zadzierać. A ponieważ niemiecki władca pod pozorem walki z poganami podbijał ziemie Słowian, by uniknąć akcji chrystianizacyjnej, Mieszko czym prędzej postanowił przyjąć chrzest.

"Mieszko miał wielką klasę. Przyjęcie chrześcijaństwa od Czechów (w 966 r. - przyp. red), a nie od Niemców, dowodzi jego niesłychanego wyczucia politycznego" - mówi prof. Władysław Duczko z Akademii Humanistycznej w Pułtusku.

Dzięki małżeństwu z Dąbrówką oraz sprowadzeniu kapłanów z terenu Czech nasz książę wykazał się wielką niezależnością. Jego późniejsze czyny, zyskanie oficjalnego tytułu przyjaciela cesarza, wydanie córki za szwedzkiego króla dowodzą, że był wytrawnym politykiem. Na dodatek w ciągu pierwszych lat panowania znacznie rozszerzył terytorium swych posiadłości.

Tą ekspansję kontynuował potem jego syn Bolesław Chrobry. Oczywiście pierwsi Piastowie traktowali podbite ziemie jako swoją prywatną własność. Zapewne nie mieli też świadomości, że stworzone przez nich państwo przetrwa ponad tysiąc lat. Byli jednak ludźmi, z których możemy być dumni. Dzięki ich wysiłkom, ambicjom i planom Polska istnieje dziś na mapie Europy.