Był oczywiście znacznie mniejszy od tego, czym Boeing chce wozić w przyszłości pasażerów, ale prototyp miał przede wszystkim udowodnić, że maszyna jest zwrotna, da się nią manewrować i w ogóle potrafi latać.

A czemu to ma być taka rewolucja w lotnictwie? Płaski kształt spowoduje, że maszyna łatwiej uniesie się w powietrzu, więc nie trzeba tak mocnych silników, jak w obecnych samolotach, no i zużyje znacznie mniej paliwa. Dzięki silnikom na końcu kadłuba i na górze samolotu maszyna jest cichsza.

Reklama

Samolot przyszłości został skonstruowany w technologii "latającego skrzydła". Cała konstrukcja przypomina więc jedno wielkie skrzydło w odróżnieniu od współczesnych maszyn, gdzie do kadłuba w kształcie cygara są dołączone skrzydła. Przypomina używany juz przez lotnictwo USA bombowiec B-2.

Samolot będzie wyposażony w trzy silniki, a całość zostanie skonstruowana z bardzo lekkiego materiału. Dzięki temu maszyna będzie zużywała o 30 procent mniej paliwa niż porównywalny wielkością A 380.

Testy prowadzono w ośrodku badawczym NASA. Model był 8,5 raza mniejszy niż oryginał i ważył 225 kilogramów. Na prototyp musimy poczekać przynajmniej do 2020 roku.

Technologia "latającego skrzydła" została opracowana w Niemczech w latach 30-tych ubiegłego wieku. Ale na długo trafiła do szafy. Zainteresowało się nią dopiero wojsko, kiedy stwierdzono, że ten typ samolotu jest bardzo trudno wykrywany przez radary. Teraz technologia trafia do lotnictwa cywilnego.

X-48B ma na dwóch pokładach zabierać do 800 osób. Zasięg tej maszyny to 13 tysięcy kilometrów, a prędkoć 900 km/godzinę. Rozpiętość skrzydeł 90 metrów.