Tegoroczne obchody Dnia Zwycięstwa miały wyjątkowy charakter. Na placu Czerownym maszerowali przedstawiciele państw sojuszników. To, że Rosja poszerzyła grono zasłużonych o innych, świadczy o pogłębieniu naszej pamięci historycznej. I o tym, że zmiany zachodzą nieustannie.
Rozpad Związku Radzieckiego pociągnął za sobą serię sprzecznych zdarzeń. Wraz z upadkiem totalitaryzmu upadł też właściwy dla tego okresu internacjonalizm, w duchu którego wychowywano radzieckiego człowieka. Internacjonalizm został wyrzucony na peryferie naszej świadomości, przestano mu sprzyjać, stąd powstał odpowiedni grunt do wzrastania przeróżnych – od nacjonalistycznych do rewolucjonistycznych – poglądów historycznych.
W tym roku obchody mają charakter internacjonalistyczny. Fundamentalnie ważne jest to, że swój symboliczny wyraz znalazło to, że zwycięstwo jest zasługą całej antyfaszystowskiej koalicji. Podobne wydarzenia są sygnałem nie tylko ocieplenia rosyjskiego kursu zewnętrznego, lecz także oznaką tego, że trwa proces formowania się nowego, postkryzysowego ładu międzynarodowego.
Nowa pozycja Miedwiediewa bazuje na przeświadczeniu, że tak naprawdę Rosja nie ma poważnych przeciwników i wrogów w świecie, którzy stanowiliby zagrożenie dla jej istnienia. Rosji nie grozi agresja oprócz międzynarodowego terroryzmu i ekstremizmu. Dlatego miejsce dla tworzenia nowych form relacji jest oczyszczone. Zaproszenie Ukrainy, rozładowanie napięcia z Polską to wszystko strategia nowej linii.
Narzędzie kształtowania nacji
Wielka Wojna Ojczyźniana stoi na piedestale rosyjskiej pamięci historycznej. Pochłonęła inne nie mniej ważne historyczne wydarzenia. Odsunęła w cień październikową rewolucję, wojnę z napoleońską Francją. Stała się niemalże głównym narzędziem kształtowania nacji. Odgrywa w Rosji podobną rolę co amerykańska rewolucja w Stanach Zjednoczonych. To najlepszy przykład, jak płytka jest rosyjska pamięć historyczna. Trudno jednak postrzegać tę kwestię w kategoriach dobra czy zła. Oczywiście historia Rosji jest o wiele głębsza, lecz ta głębia stanowi atrakcję jedynie dla historyków. Większości ludzi aspekt wielowymiarowości nie interesuje. Przyjemność sprawia im świadomość, że są częścią narodu, który zwalczył faszyzm.
Walka z nazizmem i faszyzmem to wspomnienie wzmacniające poczucie europejskiej identyfikacji. Gdyby nie to, rosyjskim faszystom byłoby łatwiej walczyć o społeczną uwagę i akceptację. Komuniści też mają swoją wizję rewizjonistyczną: chcą wspomnienia o zwycięstwie powiązać ze stwierdzeniem, że komunizm doprowadził do odrodzenia imperium.
Czytaj dalej
Trauma upadku systemu
Historyczna polityka w wydaniu rosyjskich władz dopiero zaczyna się formować. Jeszcze pięć lat temu nie było jej w ogóle. Ideologiczne momenty nie były dotąd mile widziane. Nawet Gorbaczowska rewolucja była nie tyle liberalna, ile antyideologiczna. Była swojego rodzaju powstaniem przeciwko ideologii. Dlatego ludzie wychowani w duchu odgórnie narzucanych wartości, które z czasem stawały się coraz mniej zrozumiałe, nie chcą słyszeć o jakichkolwiek ideach w ogóle. Radziecka przeszłość i jej ideologiczne momenty stały się czymś, czego nie rozumiemy. Nie rozumiemy nie tylko rewolucjonistów, lecz także republikanów. Dlatego dekabryści jawią się w oczach narodu jako dziwadła. Myślę, że podobna płytkość i wybiórczość rosyjskiej pamięci historycznej wynika z traumy, jaka powstała w społeczeństwie w momencie przejścia z systemu komunistycznego do nowego ładu państwowego.
Rosja stara się uporać się z komunistycznym okresem swojej historii, a przed nami jeszcze nieprzemyślane w zasadzie ostatnie dwudziestolecie. Przecież Rosja jest młodym tworem państwowym, liczącym ledwie dwadzieścia lat. Natomiast nieuniknione jest nadejście chwili, gdy będziemy musieli stanąć przed niewygodnymi dla nas kwestiami. Będziemy musieli zreformować nieco nasz mit o wyjątkowości rosyjskiej duszy i zrozumieć, że nie jesteśmy przybyszami z kosmosu. I że jesteśmy tacy sami jak Amerykanie czy Niemcy. Więcej – że radziecka władza nie składała się z jakichś maniaków. Była przecież owocem działalności takich samych ludzi jak my. Stalin był jednym z nas, a ten mroczny demon jest właściwy dla naszych dusz. Należy zrozumieć stare motywy. Jeżeli tego nie zrozumiemy, to nie nauczymy się na błędach.
Za przykład mogą posłużyć Rosjanom Niemcy, którzy potrzebowali 20 lat, żeby odważyć się przeanalizować hitlerowski okres dziejów. Ten proces samoanalizy rozpoczął się dopiero pod koniec lat 60. Rosjanom niezbędne jest to oświecenie, które wyleczyłoby ich z traumy braku państwowości: końca carskiej Rosji, a potem okresu stalinizmu, kiedy Stalin oczyszczał historyczną pamięć i palił książki. Gorbaczow też nie odegrał tu pozytywnej roli, bo nie tyle przyniósł wyzwolenie, ile zostawił nas sam na sam z naszym nieczystym sumieniem. Dziś teoretycznie jest łatwiej, bo każdy ma dostęp do wiedzy. Brakuje jednak najważniejszego elementu – zainteresowania społecznego. W dodatku nie ma poparcia ze strony władz. Podręczniki ukraińskich uczniów ciągle różnią się od podręczników Rosjan, które z kolei są inne od gruzińskich. Różnice rodzą poważne sprzeczności między tymi narodami.