Wywiady Roberta Mazurka w DZIENNIKU czytam od przypadku do przypadku, czyli mniej więcej raz na rok - wyznał niedawno felietonista "Polityki" Daniel Passent. Wyznał, aby następnie podjąć pełną niesmaku polemikę z pytaniami, jakie Mazurek zadał posłowi PiS Karolowi Karskiemu. Ponieważ pytania dotyczyły zaangażowań Karskiego w peerelowskie organizacje młodzieżowe, Passent weteran peerelowskiego dziennikarstwa dał gówniarzowi pryncypialny odpór. Potępił za niegrzeczny ton, wypomniał edukację w peerelowskim przedszkolu, Wyraziłem wtedy podziw dla nestora. Czyta zaledwie raz na rok, a jednak jakże bezbłędnie, powodowany niezwykłą intuicją sięgnął po ten właściwy wywiad. W końcu Mazurek nie co tydzień pastwi się nad dawnymi działaczami ideologicznego frontu.
Minęło ledwie dwa tygodnie i Passent znowu zajmuje się w "Polityce" wywiadem Mazurka. Tym razem nie nasz dziennikarz jest przedmiotem niepokoju, a jego rozmówca, zawieszony prezes radia publicznego Krzysztof Czabański. Przemyślenia na temat przewin Czabańskiego jako "PiS-owskiego funkcjonariusza od mediów" nie wykraczają poza standard dziesiątków tego typu publikacji. Niezwykłe jest co innego.
W stanie jakże ciężkiego chaosu musi znajdować się Polska, w jakim głębokim niepokoju muszą być pogrążone jej elity, że Passent porzucił swoje niezłomne zasady. Że zaczął czytać coś, czego do tej pory prawie nigdy nie czytał. To bez mała tak jakby arystokrata zstąpił w pięknych lśniących szatach do slumsów. Ryzykując stres i zabrudzenie, nie mówiąc o ataku melancholii. I czego szuka felietonista Polityki w wywiadach Mazurka? Wiedzy? Przestrogi? A może okazji do umartwienia? I czy za kolejne dwa tygodnie znów się przełamie i rzuci do kioskarki w sobotni poranek: "Dziennik" proszę. Koniecznie z wywiadem Mazurka. Niech pani z laski swojej sprawdzi, czy na pewno jest.
Skąd sam o tym wszystkim wszystko wiem? Przed dwoma tygodniami wiatr przywiał stronę "Polityki" z felietonem Passenta na ulicy w pobliżu mojej redakcji. Teraz z kolei ekspedientka opakowała mi w jego najnowszy tekst półbuty w Galerii Mokotów. A za dwa tygodnie? Kto to wie.