W ogóle wynajdowanie przez Niemców nacjonalistów w innych krajach jest najlepszym dowodem na to, że stopień nihilizmu w podejściu do historii i świadomości społecznej przekroczył za naszą zachodnią granicą poziom, którego świat nie powinien w ogóle tolerować. Żeby odświeżyć nieco pani Steinbach pamięć, proponuję, żeby obejrzała Dachau albo przyjechała do Polski i odwiedziła Auschwitz, Majdanek, Treblinkę, Stutthof, KL Warschau i wiele innych miejsc, które są naznaczone krwią narodów europejskich mordowanych przez niemieckich nazistów.

Reklama

Erika Steinbach prowadzi bardzo brutalną grę. Stara się budować poklask w ten sposób, co naziści, dochodząc do władzy w latach 20. i 30. ubiegłego wieku. Wówczas w społeczeństwie niemieckim silne było poczucie krzywdy. Niemcy uważali, że zostali po I wojnie światowej i decyzjach traktatu wersalskiego potraktowani przez resztę Europy wyjątkowo niesprawiedliwie. Dziś takie samo poczucie krzywdy próbuje rozbudzić w ludziach właśnie pani Steinbach. Nie obchodzi ją, że gra na takich emocjach w ubiegłym wieku wywołała gigantyczną chęć rewanżu, zemsty i doprowadziła do skrajnego wybuchu nacjonalizmu, szowinizmu, antysemityzmu. Tej pani nic nie obchodzi poza własnym sukcesem politycznym.

Dziś Erika Steinbach szuka poklasku w środowisku, dla którego spoiwem jest poczucie wydumanej krzywdy i niesprawiedliwości. Pomija fakt, że w swej ocenie rzeczywistości jest potwornie zakłamana.