Niestety, w ten spór wdał się z delikatnością słonia w składziku porcelany Władysław Bartoszewski ("Urban zachował się wobec mnie, jak świnia"). I mamy - z przeproszeniem - przechlapane, bo daliśmy powód do obrony dziennikarza przed... polskim rządem. I spór z Thomasem stał się sporem o wolność prasy.
Bo Bartoszewski, drodzy Państwo, jest dla Niemców członkiem polskiego rządu. W Polsce funkcjonuje on na prawach ponad politycznego autorytetu, a za Odrą po prostu patrzą w papiery i wodzą - członek polskiego rządu. No, a członek polskiego rządu, który nazywa niemieckiego dziennikarza świnią, to naprawdę atak na wolną prasę.
Szkoda, że Bartoszewski nie umie oddzielić Bartoszewskiego rządowego od Bartoszewskiego prywatnego. W ogóle szkoda, że mamy takich polityków, a nie innych.