"Nie zajmuję się Eriką Steinbach" - mówi Władysław Bartoszewski. A na zarzut o polski nacjonalizm odpowiada krótko: "Trudno, przeżyjemy".

Profesor zwraca uwagę, że w Niemczech żyją prawie 42 miliony kobiet. "Spośród nich znam osobiście kilkaset. I bardzo cenię. Inne mnie nie interesują" - podkreśla. I nie chce mówić więcej, choć daje radę innym. "Gdyby mnie ktoś pytał o radę, to odpowiedziałbym, żeby kompletnie ignorować tę panią" - mówi Bartoszewski.

Reklama

>>> Steinbach: Polacy to nacjonaliści

Steinbach oskarżyła dziś Polaków o nacjonalizm. A to, jej zdaniem, wyklucza wszelką dyskusję o wysiedleniu Niemców. "Na razie w Polsce nadal panują nacjonalistyczne trendy będące pozostałością po rządach Kaczyńskich, ale w Polsce stosunkowo wcześniej niż w innych postkomunistycznych krajach stworzono atmosferę do debaty o wysiedleniach" - powiedziała.

Reklama

>>> Rezygnacja Steinbach potwierdzona

Również poseł PiS i były wiceminister spraw zagranicznych Paweł Kowal nie chce komentować tej wypowiedzi. "Grafomania wypowiedzi pani Steinbach, jej rozmaite gesty, a przede wszystkim głosowania, które dotyczą Polski, zwłaszcza w sprawie uznania granicy na Odrze i Nysie, wykluczają wszelką możliwość rzetelnego komentowania jej słów o tym, co dzieje się w Polsce - mówi DZIENNIKOWI. I dodaje krótko: "Pani Steinbach może komentować, co chce, ja nie zamierzam komentować jej słów".