Kanclerz Niemiec Angela Merkel przemawiając do członków Związku Wypędzonych, zapewniła, że jej rząd chce szybko utworzyć w Berlinie ośrodek "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie", poświęconego powojennym wysiedleniem Niemców. Ale - zaznaczyła szefowa niemieckiego rządu - jego celem nie jest "rozdrapywanie ran".

Reklama

"Będziemy ciężko nad tym pracować" - mowiła Angela Merkel. Dodała że, historia wysiedlonych jest częścią narodowej tożsamości Niemiec i wspólnej pamięci. Podkreśliła jednocześnie, że Niemcy nie dążą do zniekształcania historii. "Wypędzenia były bezpośrednią konsekwencją zbrodni narodowego socjalizmu i II wojny światowej. Uznajemy odpowiedzialność za ten ciemny rozdział naszej przeszłości" - oświadczyła Merkel.

"Będziemy nadal z wyczuciem argumentować, dlaczego nasza inicjatywa jest słuszna, dlaczego tworzymy fundację" - zapewniła, nawiązując do obaw krajów sąsiednich w Europie Środkowej i Wschodniej w związku z powstaniem fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie". Merkel dodała, że ważnym zadaniem jest dalsza praca na rzecz pojednania w Europie.

Wcześniej Erika Steinbach wyraziła zadowolenie, że partie chadeckie CDU i CSU potwierdziły w swym programie wyborczym, że Związek Wypędzonych ma prawo do samodzielnej decyzji w sprawie swoich delegatów do rady fundacji, poświęconej wysiedleniom. Na początku roku Związek wycofał się z decyzji o nominacji do rady Eriki Steinbach po protestach Polski oraz niemieckich socjaldemokratów i opozycji.

"Nie chodzi tu o mnie, ale o swobody w tym państwie. Chodzi o swobodne prawo naszej organizacji ofiar do tego, by w tej demokracji bez ograniczeń korzystać ze swych uprawnień. Tego nie pozwolimy sobie odebrać" - podkreśliła Steinbach.

Szefowa Związku Wypędzonych próbowała po raz kolejny zestawiać wysiedlenia Niemców po drugiej wojnie światowej ze zbrodniami nazistów. "Przerażające obrazy z wyzwalanych obozów koncentracyjnych zawstydzają do głębi większość Niemców - oczywiście także wypędzonych. Hitler otworzył puszkę Pandory. Niemieccy wypędzeni są tego świadomi bardziej niż inni, bo ponieśli za to zbiorową odpowiedzialność. Od niemowląt po babcie" - mowiła Steinbach.

Steinbach poświęciła też wiele miejsca nad użalaniem się nad losem wysiedlonych po wojnie. Mowiła, że przez wiele lat nie mogli się zrzeszać, ani nawet mówić o swoich przeżyciach.