Wiem, że opozycja ma prawo dociskać rządzących. Zwłaszcza po latach 2005-2007, kiedy nikt się z ówczesną władzą nie cackał. Także w sprawie kongresu Europejskiej Partii Ludowej, jaki dziś zaczyna się w Warszawie. Bo pytanie czy to już kampania i jak to finansowo rozliczać, jest warte poważnej odpowiedzi - zwłaszcza w kontekście sporu o spoty PiS, które sąd uznał za element kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Ale nie dziś.

Reklama

Dziś i jutro Donald Tusk powinien mieć prawo do kilkudziesięciu godzin spokoju. Bo będą się działy w warszawskim Pałacu Kultury rzeczy naprawdę ważne, budujące międzynarodową pozycję Platformy Obywatelskiej, ale też Polski. Na chwilę nie będziemy prowincją, a jak dobrze pójdzie, to może i na dłużej (Buzek na szefa PE?). Naprawdę warto dostrzec ten szerszy wymiar polskiej i europejskiej polityki. Kongres EPP poprzedzony spotkaniami z premierami Włoch i Wielkiej Brytanii, to duży sukces premiera Tuska i organizatorów spotkania.

To także wzmacnianie przekazu, że mimo kryzysu radzimy sobie nieźle, że nasza gospodarka i nasza stabilność polityczna sa o niebo lepsze niż ukraińskie czy węgierskie. Jeśli naprawdę chcemy mocnej Polski, powinnismy umieć to docenić i to zabiegać. My, ale też - opozycja. A także - związkowcy. Bo jeśli już mogą protestować, to ich liderzy powinni zrobić wszystko by nie doszło do burd. Dobrą opinię łatwo zepsuć.