Piotr Gursztyn: Historyk Alina Cała w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" mówi, że w czasie Holokaustu "Polacy jako naród nie zdali egzaminu". Czy to stwierdzenie jest zgodne ze stanem wiedzy na temat zachowań Polaków w czasie II wojny światowej?
Piotr Gontarczyk*: Każdy ma prawo do swoich opinii, choćby i kontrowersyjnych. Byleby tylko opierały się one na solidnym fundamencie źródłowym. Ale treść wywiadu pani Całej świadczy o tym, że brakuje jej elementarnej wiedzy na temat historii Polski, nadto dopuszcza się ona oczywistych manipulacji. Szczególnie lat 30. i 40. W związku z tym jej twierdzenia są pozbawione poważniejszej wartości naukowej.
Jeśli chodzi o lata 30. to rozumiem, że chodzi o jej twierdzenia, że polski przedwojenny antysemityzm był tym samym, co przeprowadzona przez Niemców Zagłada?
Tak, między innymi słowa, że "Obóz Narodowo-Radykalny wysunął projekt masowej deportacji połączony z żądaniem, żeby to Żydzi sfinansowali swoje wygnanie. Właśnie to zrobili hitlerowcy" - mówi Cała. W podręcznikach do szkoły podstawowej można sprawdzić, że Niemcy zrobili coś całkiem innego, niż to o czym pisał ONR, bo nie wygnali Żydów z obszaru, na którym sprawowali polityczną władzę, tylko ich na nim wymordowali. Elementarnej wiedzy brakuje pani Całej też w innych obszarach. M.in. twierdzi, że polskie Państwo Podziemne zaniechało wykonywania wyroków śmierci na szmalcownikach z powodów antysemickich. Takich twierdzeń jest u niej więcej, tyle, że nie mają one żadnych podstaw naukowych. W innym miejscu mówi, że w latach 1935-37 było w Polsce ponad 100 pogromów, w których ginęli Żydzi. Tak jak wcześniej mamy do czynienia z oczywistymi nonsensami, informacjami wyssanymi z palca.
Na pytanie "za śmierć ilu Żydów są według pani odpowiedzialni Polacy", ona odpowiada "w pewnym sensie za śmierć wszystkich - 3 milionów". To prawda?
Taka sama jak w stwierdzenie, że "w pewnym sensie" Napoleon wygrał bitwę pod Waterloo. Bawiąc się w podobny sposób można napisać wszystko. To nie jest świat stwierdzeń naukowych i badań empirycznych. Tylko luźne dywagacje, objaw braku dyscypliny intelektualnej i odpowiedzialności za słowo.
A jej stwierdzenie, że 8 tys. polskich drzewek w instytucie Yad Vashem to liczba bardzo mała?
Odwołując się do tych drzewek Cała argumentuje, że to nic wobec ponad 30 milionów ówczesnych Polaków. Jednoznacznie sugeruje, że tylko ten znikomy promil Polaków pomagał Żydom. Pamiętajmy, że status osoby wyróżnionej przez Yad Vashem tytułem "Sprawiedliwy wśród narodów świata" polega na tym, że ktoś wnosi o nadanie tego tytułu, często sama osoba uratowana. Yad Vashem nigdy nie prowadził badań jaka była skala pomocy. Czyli: jeżeli mamy w jednoznacznych źródłach polskich i żydowskich tysiące nazwisk osób, które pomagały Żydom, to bez zgłoszenia, skomplikowanej procedury etc. żadnych drzewek z tego nie ma i nie będzie. W związku z tym polskie 8 tys. drzewek ma się nijak do faktycznej skali pomocy.
Nijak, czyli?
Dlatego, że wyróżniono tylko pewien procent pomagających. Według określonej procedury. Jak to się ma do ludzi pomordowanych przez hitlerowców razem z ukrywanymi przez nich Żydami? Kto miał wtedy zgłosić wniosek? IPN podjął ostatnio badania, żeby te liczby dotyczące faktycznej pomocy jakoś naukowo ustalić. Co charakterystyczne, taki pomysł Alina Cała potraktowała w swym tekście w sposób szyderczy. Nie ma badań - to można wspominać tylko o właścicielach 8 tys. drzewek, dokonując tym samym takiej jak Cała manipulacji.
A wspomniany przez dr Całą o. Maksymilian Kolbe był antysemitą?
Bez wątpienia w "Małym Dzienniku" [gazecie wydawanej przez o. Kolbe - red.] ukazywało się wiele publikacji nieprzychylnych wobec Żydów. To jest doskonale opisane przez historyków. Wśród wielu duchownych byli i tacy, którzy publicznie prezentowali poglądy jednoznacznie niechętne wobec Żydów. To sprawy znane, tu nie ma żadnej sensacji. Ale definiowanie tego jako rasizmu porównywalnego z hitlerowskim jest nadużyciem. W drugiej połowie lat 30., czasach, kiedy dochodziło do ekscesów antyżydowskich, Kościół np. w formie listów pasterskich Prymasa napominał, że nie wolno atakować Żydów. Rzeczywistość jest więc bardzo skomplikowana, tyle że nie dla Aliny Całej. Tezy przez nią prezentowane traktuję jako emanację jej skrajnie lewicowych poglądów, cechujących się m.in. głęboką niechęcią do Kościoła. Nauka nie ma większego znaczenia.
*Piotr Gontarczyk jest doktorem historii, pracownikiem Instytutu Pamięci Narodowej