"Właściwie wszystkie katolickie periodyki, o ile zabierały głos na temat Żydów, to zawsze był to głos nienawistny i antysemicki. Nieliczne (...) milczały - żaden nie stanął w obronie ofiar nagonki" - pisze w "Rzeczpospolitej" dr Alina Cała.
Historyk z Żydowskiego Instytutu Historycznego przytacza też fragment z "Małego Dziennika", wydawanego w Niepokalanowie przez o. Maksymiliana Kolbego. Napisano w nim w 1939 roku, że Hitler "ma wzory wśród wielkich papieży, którzy zwalczali złość żydowską, ma on wzory wśród świętych, ma opatrznościowe posłannictwo, by poskromić złość żydowską i uratować ludzkość od żydokomuny". Cała podkreśla, że takie głosy miały poparcie od wyższych hierarchów kościelnych.
>>>Bartoszewski: Wybawcy Żydów to katolicy
Tymczasem ta "zmasowana agitacja" przyczyniła się do wybuchu przemocy wobec Żydów i licznych pogromów, w których ponad 2 tysiące ludzi zostało rannych lub poturbowanych.
Ale nie tylko Kościół i małe partie prawicowe były niechętne Żydom. Według dr Całej także władze uznały, że Żydzi szkodzą Polsce, a przytlaczająca część elit politycznych wykluczała ich ze wspólnoty obywatelskiej.
Historyk twierdzi też, że AK niechętnie pomagała Żydom. Za to wciąż żywe było przekonanie o dobrowolnej kolaboracji żydowskiej z komunistami. Jak pisze Cała, był to jeden z nielicznych sukcesów hitlerowskiej propagandy, która podsycała nastroje antyżydowskie. Zjawisko żydokomuny to też mit. Na przykład na Kresach przed wojną w administracji pracowało więcej Żydów, niż po przyjściu komunistów.
>>>Zaremba: To nie Polacy mordowali Żydów
Według Całej hitlerowcy zbudowali system antywartości, który przyjęło wielu katolickich Polaków. "Ten proces internalizacji byłby zapewne wolniejszy, gdyby nie byli przed wojnąbombardowani antysemityzmem przez narodowców i Kościół. Co więcej, nachalna agitacja nazistowska nie była skutecznie zwalczana, lecz jeszcze wzmocniona mową nienawiści, która nie znikła całkowicie z ambon ani łamów niektórych gazet podziemnych" - podsumowuje historyk Żydowskiego Instytutu Historycznego.