Premier Donald Tusk oskarżył ludzi związanych z PiS o uczestnictwo w imprezach politycznych sponsorowanych przez firmy z rynku kryptowalut, których pieniądze pochodziły z przestępstw i zostały uratowane przez "rosyjską mafię i służby". Podczas Rady Krajowej KO Tusk ostro skrytykował nieodrzucenie prezydenckiego weta do ustawy o kryptoaktywach, argumentując, że brak regulacji chroni podmioty związane z Rosją i Białorusią. Premier zapowiedział, że KO wygra kolejne wybory, aby "złodziejstwo nie wróciło jako władza".

Związki PiS z pieniędzmi kryptowalut

Lider Koalicji Obywatelskiej, premier Donald Tusk, w trakcie Rady Krajowej KO, ujawnił szokujące zarzuty wobec polityków PiS. Tusk oświadczył, że ludzie związani z PiS uczestniczyli w imprezach politycznych opłacanych przez operatorów rynku kryptowalut. Podkreślił, że jedna z tych firm "powstała z pieniędzy przestępczych" i została "uratowana przez pieniądze rosyjskie, mafię rosyjską i służby rosyjskie". Na owe imprezy "ściągano byłego prezydenta, dzisiejszego prezydenta, premiera (Mateusza) Morawieckiego i nie wiadomo kogo jeszcze, ale generalnie samą śmietankę" – mówił premier.

Reklama

Premier odniósł się do piątkowego nieodrzucenia prezydenckiego weta do ustawy o kryptoaktywach. Podkreślił, że ustawa miała chronić obywateli i inwestorów. Tusk stwierdził, że kilkaset podmiotów działających na rynku kryptowalut jest bezpośrednio związanych z Rosją i Białorusią. "PiS-owcy" pytali, dlaczego rząd nic z tym nie robi. Tusk odpowiedział: Bo nie ma regulacji prawnej. Bo chcieliśmy właśnie wprowadzić przepisy ustawy, które pozwoliłyby blokować te działania.

Reklama

KO wygra wybory?

Donald Tusk zadeklarował, że celem Koalicji Obywatelskiej jest rozliczenie poprzedniej władzy i wygranie kolejnych wyborów. Premier nazwał trwający proces rozliczeń "największą akcją w historii Polski" mającą na celu rozliczenie ludzi, którzy nadużywali swojej władzy dla korzyści materialnych. Tusk stwierdził, że KO wygra kolejne wybory w 2027 r., aby "złodziejstwo już nie wróciło jako władza". Ocenił, że PiS potrafi się zjednoczyć tylko wtedy, gdy chodzi o "kasę".