Oriana poświęciła swoje życie zwalczaniu totalitaryzmu, podejmując zmagania z państwami obu Osi, stając po stronie ich przeciwników. W odwecie za jej zaangażowanie we Włoszech faszyści uwięzili i torturowali jej ojca, który odmówił jakiejkolwiek współpracy; ta lekcja mocno wpłynęła na jej życie. Jeszcze w latach wojny Oriana przemycała broń antyhitlerowskim siłom na terenie Niemiec. Kiedy Mussolini żegnał się z tym światem, została dziennikarką; rychło potem trafiła jako korespondentka wojenna do Wietnamu. W następnych latach wyrobiła sobie opinię jednej z najbardziej dociekliwych i uczciwych dziennikarek na świecie. Spotkała się z wielkimi przywódcami światowymi – od Kissingera po Kaddafiego – przeprowadzając z nimi wywiady.

Reklama

Obrończyni Zachodu

Po długim okresie tworzenia w swoich ukochanych Włoszech, obserwując reakcję na zamach 11 września, Oriana zdecydowała się na emigrację. Nieustannie podkreślała wartość wolnego, pluralistycznego, demokratycznego i świeckiego społeczeństwa, któremu na jej oczach zaczęły zagrażać działania islamskich dżihadystów. Potępiała terroryzm na całym świecie i wzywała do opamiętania eurolewicę solidaryzującą się z palestyńskimi terrorystami. Odważyła się nawet skomentować wystąpienia niektórych duchownych Watykanu. Zmagając się ze wspomnieniami z czasów, kiedy była korespondentką wojenną, oraz ze swą wrodzoną życzliwością światu, poparła wojnę w Afganistanie i Iraku, pisząc: „Nienawidzę wojny na sposób, jakiego nigdy nie doświadczą pacyfiści. Nie cierpię jej; każda książka, którą napisałam, pełna jest tej niechęci; nie potrafię znieść widoku broni. Kiedy jednak pokój domaga się poddania, wymusza na innych strach, prowadzi do utraty wolności i szacunku dla samego siebie – wtedy przestaje być pokojem. Staje się samobójstwem”. Właśnie w tym okresie popełniła niewybaczalny grzech: opublikowała trylogię książkową wyjaśniającą szczegółowo, na czym polega zagrożenie ze stronu dżihadu: „Wściekłość i duma”, „Siła rozumu” i „Apokalipsa”.

Walcząca z rakiem 75-letnia kobieta była odtąd przedstawiana przez islamski świat jako demon. Podobnie traktowała ją europejska lewica. Jako „rasistkę” demonizował ją nawet „Newsweek”. Na czym polegało jej przestępstwo? Wskazywała na zagrożenie ze strony islamskiego dżihadu, zarówno to płynące z zewnątrz, jak kryjące się wewnątrz. Ona wyraźnie przyznaje, że jest przeciwniczką islamu nie dlatego, że sprzeciwia się wolności religijnej, ale własnie dlatego, że jest przekonana o jej wartości. Po zamachach 11 września powiedziała, że zwolennicy islamu „chcą mi go narzucić, nie tylko mi, ale nam wszystkim”.

Reklama

Katolicka ateistka

Nazywa siebie „katolicką ateistką” i zdaje sobie sprawę, że świat w połowie świecki, w połowie zaś teokratyczny nie ma szans przetrwać, tak samo jak nie mógłby przetrwać zniewolony i jednocześnie na wpół wolny. W przeciwieństwie do Daniela Pipesa Oriana twierdzi, że nie istnieje umiarkowany islam, ponieważ radykalizm jest immanentną częścią tej religii, co nie oznacza, że nie ma umiarkowanych muzułmanów. Oriana dostrzega też jednak, że niektórzy muzułmanie wznieśli się ponad dosłowną interpretację Koranu (albo zignorowali ją), podobnie jak ci, którzy przeszli na tę religię z judaizmu i chrześcijaństwa. Twierdząc to, wyraża niejako opinie zarówno licznych muzułmańskich odstępców, jak i fundamentalistów, którzy twierdzą, że dżihad jest najprawdziwszym wyrazem religii Mahometa, a ci, którzy schodzą z tej ścieżki, okazują niewierność Prorokowi. Jej szczerość i prawdomówność stały się jednak nie do zniesienia w pierwszym rzędzie dla zniewolonych Europejczyków. W 2002 roku postawiono jej we Francji zarzut, że jej książka „Wściekłość i duma”, na kartach której popierała operację w Iraku mającą na celu danie Arabom możliwości decydowania o sobie samych, promuje „rasizm”.

Po rozpoczęciu procesu schroniła się na Manhattanie, otwarcie deklarując, że to będzie już ostatni etap jej życia, z dala od ludzi, których kochała i którym pomagała odzyskać wolność. W okresie swojego „zesłania” broniła jeszcze jednej demokracji – amerykańskiej –której grozi osunięcie się w postmodernizm sprzed 11 września. Podczas wszystkich manifestacji przeciwko terroryzmowi, w których jest w stanie uczestniczyć, podkreśla, że media kolaborują z wrogami Stanów Zjednoczonych. Ameryka stoi w obliczu nieprzejednanego wroga, który chce narzucić swoje prawa całemu niewiernemu światu, a media wciąż przedstawiają dżihadystów jako ofiary ubóstwa wywołanego przez jankeski imperializm, jako kogoś, z kim można prowadzić dialog. Jest to zamazywanie prawdziwej natury wroga i sprowadzanie na Amerykę przegranej.

Reklama

Media nie są jednak naszym największym problemem. Zdaniem Oriany najważniejszy jest fakt, że ludzie stracili swoje pragnienie wolności, a zwłaszcza wyzbyli się „wściekłości i dumy”, patriotyzmu, który wynika z wiary w wolność i gorącego pragnienia, aby chronić nasz ład swobód demokratycznych za wszelką cenę. To pragnienie Oriana próbuje rozpalić na nowo. Świat stanie się bezpieczniejszy, jeśli poniesie ten ogień.

***

W grudniu 2005 r. największe, prestiżowe internetowe czasopismo konserwatystów amerykańskich „Front Page Magazine” przyznało Orianie Fallaci nagrodę, ogłaszając ją Kobietą Roku. Na tę uroczystość laudację na jej cześć napisał założyciel i wydawca „Front Page Magazine” David Horowitz. „Dziennik” za uprzejmą zgodą autora jako pierwsza gazeta w Europie publikuje tekst laudacji.