"Nic nie jest stracone przez pokój, wszystko może być stracone przez wojnę" - te historyczne słowa papież Pius XII wypowiedział w sierpniu 1939 r. Nie oznaczały one zgody na niesprawiedliwe żądania i czyny niemieckie skierowane przeciwko Czechosłowacji czy następnie Polski. Nie było także zgody na rozszerzanie się ateistycznych ideologii: komunizmu i narodowego socjalizmu.
Papież odbierał celom bieżącym, politycznym cechę rzekomej nieuchronności i wieczności nadawaną im przez media i mężów stanu. Jak długo było można, starał się za pomocą dyplomatycznych zabiegów chronić każdy skrawek Starego Kontynentu przed rozszerzającą się zmorą konfliktu.
Czy miał rację? Tak widział swoje posłannictwo i tak je widział ówczesny świat. Jednocześnie tak Polska i Zachód, jak i Niemcy oraz Włochy usilnie starały się wprzęgnąć autorytet moralny Stolicy Apostolskiej do rydwanu swych bieżących celów. Wymagało to od dyplomacji watykańskiej roztropności.
Jeszcze w 1940 r. papież wspierał włoskich kontestatorów polityki Duce, którzy chcieli utrzymać neutralność Italii. Bezskutecznie. Polityka ta rzutowała zatem na dobór sformułowań, oficjalnie przekazywanych przez kardynała Luigi Maglione, sekretarza stanu.
Nieoficjalnie zaś ambasador RP przy Stolicy Apostolskiej Kazimierz Papee wielokrotnie otrzymywał sygnały, iż konkretne fragmenty przemówień papieskich - nie wprost - odnoszą się do cierpiącej i walczącej Polski.
Obrońca prześladowanych
Oskar Halecki w swej pracy Eugeniusz Pacelli. Papież pokoju przytaczał nieoficjalną opowieść o wizycie von Ribbentropa w Watykanie. Był marzec 1940 r.
Von Ribbentrop rozpoczął natychmiast przydługi i agresywny wykład o niezwyciężalnej Trzeciej Rzeszy, niechybnym zwycięstwie narodowego socjalizmu i daremnym trwaniu papieża po stronie wrogów Fuuml;rera, którzy zdaniem ministra, skapitulują przed końcem roku. Pius XII słuchał podobno cierpliwie i najspokojniej aż do samego końca. O żadnych propozycjach pokojowych jakiegokolwiek rodzaju nie wspominano nawet pośrednio w trakcie wizyty. W końcu papież otworzył na swym biurku ogromny rejestr i doskonałą niemczyzną zaczął wyliczać długi szereg prześladowań wymierzonych przez Trzecią Rzeszę przeciw poszczególnym obywatelom w Polsce, podając datę, miejsce i dokładne szczegóły każdej zbrodni. Von Ribbentrop uznał za stosowne zakończyć audiencję.
Wcześniej dokumentację tę dostarczył papieżowi kardynał August Hlond od końca września 1939 r. przebywający w Rzymie oraz Ambasada RP przy Stolicy Apostolskiej pozostająca w stałym kontakcie z krajem i z rządem gen. Władysława Sikorskiego (po wejściu Włoch do wojny papież zaprosił ambasadora i jego najbliższych, w tym członków korpusu, do swego pałacu, gdzie zamieszkali w skrzydle Santa Marta. Tam też znaleźli schronienie ukrywający się rzymscy Żydzi narażeni na śmierć z rąk niemieckich. Opuścili Watykan dopiero w czerwcu 1944 r., po zajęciu Rzymu przez aliantów).
Informacje o zbrodniach niemieckich na narodzie żydowskim docierały na Zachód systematycznie dopiero od końca lata 1942 r. Amerykański dyplomata przy Watykanie Myron Taylor prosił papieża o potwierdzenie sygnałów płynących na ten temat z ziem polskich. Były jednak niepewne i niekonkretne.
Okazało się, że papież dysponuje takimi samymi wiadomościami od polskiego rządu na uchodźstwie i czeka na ich potwierdzenie. Strona polska bombardowała sekretariat stanu kolejnymi informacjami, dochodziły też do papieża sygnały z Chorwacji, Słowacji i Węgier.
Rzecznik Żydów
Kolejne miesiące przynosiły znajomość nowych faktów, które spowodowały, że papież zabrał publicznie głos. 17 grudnia 1942 r. alianci opublikowali dokument, w którym w sposób ogólnikowy ujawniano i potępiano złe traktowanie Żydów.
W ślad za tym Pius XII w swoim orędziu bożonarodzeniowym stwierdził: To ludzkość jest dłużna setkom tysięcy osób, które bez żadnej winy, a czasem jedynie ze względu na narodowość lub rasę, zostały wydane na śmierć, na sukcesywną zagładę. Alianci nie byli do końca usatysfakcjonowani oświadczeniem. Niemcy z kolei nie mieli wątpliwości, do kogo są skierowane słowa potępienia.
On oskarża w zasadzie naród niemiecki o niesprawiedliwość wobec Żydów i czyni się rzecznikiem Żydów, zbrodniarzy wojennych - pisano w tajnej notatce policji niemieckiej.
Rok 1943 przyniósł kolejne wieści: o systematycznej eksterminacji, o zabijaniu za pomocą gazów, o tym, że z ciał deportowanych i mordowanych Żydów produkowano mydło.
Spowodowało to reakcję papieża, który potępił zbrodnie w czerwcowym przemówieniu do kardynałów. Wszystko wskazuje na to, że Stolica Apostolska obawiała się jednoznacznego potępienia III Rzeszy, zdając sobie sprawę, że mogło to zamknąć drogę do potrzebujących, do których bez zgody strony niemieckiej papiestwo nie miało dostępu.
Dyplomatyczne ograniczenia rzutowały na aktywność Stolicy Apostolskiej w pomaganiu prześladowanym. Papież zaangażował się od początku wojny w organizowanie działalności charytatywnej, od końca 1942 r., zaś szczególnie na rzecz Żydów. Docierał przede wszystkim do Czerwonego Krzyża.
Do Stolicy Apostolskiej napływały monity, prośby i żądania z całego świata z prośbą o pomoc. Według o. Bleta papież począwszy od 1943 r., użył wszystkich środków, jakimi dysponował, aby ich ratować (...) Nie przemawiał, ale działał. Czy był skuteczny? Po wojnie przedstawiciele żydowskich organizacji wielokrotnie dziękowali papieżowi za jego postawę, a - jak pisał o. Blet - izraelski historyk, Pinchas Lapide, nie obawiał się oceniać liczby uratowanych na 850 000 osób.
Wróg Jałty
Słowa z sierpnia 1939 r. papież powtórzył w 1950 r., w Roku Jubileuszowym, zapewniając jednocześnie o niezmienności celu podstawowego swojego pontyfikatu.
Mówił zatem, że jeśli pozostała jeszcze jakaś bezpieczna przystań, do której gołąbek pokoju może spokojnie przyfrunąć na wypoczynek, to jest ona tutaj, w tym miejscu uświęconym krwią Apostołów i Męczenników, tutaj, gdzie Namiestnik Chrystusa nie zna bardziej świętego obowiązku, bardziej wdzięcznego posłannictwa, niż być niestrudzonym obrońcą pokoju.
Wówczas słowa te nie oznaczały zgody na niemoralne rozwiązania jałtańskie, dzielące Europę, w tym uzależniające od Moskwy połowę Starego Kontynentu.
Aktywność dyplomacji watykańskiej wzrosła wraz z odzyskaniem przez Watykan swobody poruszania się - od czerwca 1944 r., a także z racji wejścia aliantów do Europy Zachodniej.
Wydarzenia te zbiegły się w czasie z wybuchem insurekcji warszawskiej 1944 r.: Akcja prasowa Stolicy Apostolskiej przybrała na tle Powstania Warszawskiego rozmiary dotąd niespotykane - raportował do rządu RP w Londynie Kazimierz Papee, 9 X 1944. - (...) Wspomnieć wreszcie muszę akompaniament Radia Watykańskiego (...) to, co Stolica Apostolska zrobiła dla Powstania Warszawskiego, określić można jako wstrząśnięcie sumieniem świata i przyczynieniem się do jego przebudzenia. Kardynał Villeneuve i Abp. Spellman (Episkopat USA) mówili mi sami, że Ojciec św. żądał wręcz od nich pełnego poparcia stanowiska Polski w zasięgu ich działalności - donosił Papee do Londynu 4 grudnia 1944 r.
15 września papież przyjął ponownie polskich pielgrzymów: Stawiło się około 2000 żołnierzy i oficerów Wojska Polskiego - pisał Papee.
Ojciec Święty po raz ostatni nawiązał bezpośrednio do tragedii Powstania Warszawskiego przy okazji kolejnej audiencji z 15 listopada 1944 r.: Oczy wszystkich zwracają się z napiętą uwagą ku Warszawie, ku temu mężnemu miastu, tak sławnemu dzięki wielkiej chwale swych dziejów, tak sławnemu dzięki tragedii niesłychanych cierpień. (...) Współczucie nawet najgłębsze dla tego nadmiaru cierpień jest mniej głębokie niż podziw, który pochyla bardzo nisko czoło przed męstwem walczących ofiar. Oni to okazali światu, do jakich wyżyn może sięgnąć bohaterstwo urodzone i podtrzymane przez najszlachetniejsze uczucia honoru, przez najmocniejsze przekonania wiary chrześcijańskiej.
Orędownik niepodległości Polski
Te wszystkie wydarzenia, słowa i apele, na bieżąco relacjonowały media katolickie.
Sprawa niepodległości Polski stanowiła dla papiestwa fundament pokoju europejskiego; jego przeciwieństwem była zmowa między Anglosasami i ZSRR o nowym podziale Starego Kontynentu, którego środkowo-wschodnia część była narażona w dalszej perspektywie na życie bez Boga.
Podobnie papież reagował na postanowienia jałtańskie w kwestii polskiej; znów za pośrednictwem prasy starano się, by kwestia polska nie zniknęła z dyplomatycznych gabinetów. Il Quotidiano (organ Akcji Katolickiej we Włoszech) z inspiracji Watykanu zamieścił w pierwszym numerze po zakończeniu konferencji krymskiej artykuł polemizujący z Sowietami, obciążający ich współodpowiedzialnością za wybuch wojny i równocześnie wyraźnie stojący po naszej stronie - pisał Papee.
Widomym znakiem łączności dyplomacji Stolicy Apostolskiej z polskimi aspiracjami niepodległościowymi było utrzymanie przedstawicielstwa władz RP na wychodźstwie z jej ambasadorem aż do 1972 r.
Miało to znaczenie symboliczne i moralne, szczególnie od połowy lat 50., gdy Europa Zachodnia pogodziła się z ówczesnym kształtem politycznym kontynentu. Starania dyplomatyczne Piusa XII poszły zatem w innym kierunku.
Dr Jan Żaryn, historyk IPN specjalizujący się w dziejach najnowszych Kościoła
"Stolica Apostolska obawiała się jednoznacznego potępienia III Rzeszy, zdając sobie sprawę, że mogło to zamknąć drogę do potrzebujących, do których bez zgody strony niemieckiej papiestwo nie miało dostępu" - pisze w DZIENNIKU historyk Jan Żaryn.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama
Reklama
Reklama