W ostatnich tygodniach ponownie ożyła debata na temat rewizji traktatów UE. Dzisiaj jednak wyraźnie widać, że problem polega na czym innym. Jest nim układ sił między krajami członkowskimi, który ma funkcjonować w ramach systemu podejmowania decyzji we Wspólnocie.

Obecnie obowiązuje w Unii tzw. nicejski system głosowania. Wbrew obawom niektórych system ten funkcjonuje i sprawdza się. Co więcej, proces decyzyjny uległ przyśpieszeniu. wiadczą o tym statystyki prowadzone przez Komisję Europejską.

Prawdą jest, ze system podziału głosów wynegocjowany w Nicei jest dla Polski bardzo korzystny. Uzyskaliśmy podobnie jak Hiszpania 27 głosów. W porównaniu z dużymi państwami, takimi jak Francja czy Niemcy, które mają po 29 głosów, rzeczywiście daje nam bardzo dobrą pozycję.

Jednak zaproponowany w traktacie konstytucyjnym nowy system, tzw. demograficzny, idzie za daleko w drugą stronę. Zdecydowanie osłabia, redukuje blisko o połowę naszą siłę głosu i radykalnie wzmacnia państwa, takie jak Niemcy, Francja, Wielka Brytania i Włochy.

Jeszcze niedawno Polska spotkała się z krytyką za obroną nicejskiego systemu głosowania. Co więcej, fala niezadowolenia płynęła nie tylko z zagranicy, co w jakiejś mierze było zrozumiałe, ale także z wewnątrz kraju. Wytykano, że nie jesteśmy zdolni do kompromisu, który w Unii jest cenioną wartością.

Warto zwrócić uwagę, że silna pozycja państwa w ramach Unii Europejskiej, w każdym z europejskich krajów, byłaby powodem do dumy i zadowolenia. Nikomu nie przyszłoby do głowy, żeby to kwestionować. Trudno jest wyobrazić sobie polityków czy dziennikarzy francuskich, niemieckich lub brytyjskich, którzy krytykowaliby próbę utrzymania korzystnej pozycji swojego kraju. Jestem przekonany, że wszyscy stanęliby murem i mówili jednym głosem lub w najgorszym przypadku milczeli. Niestety, w Polsce tak nie jest.

Zaproponowany system pierwiastkowy jest propozycją kompromisową. Bo czym innym, jak nie spotkaniem w połowie drogi, jest kompromis. Kiedy każda ze stron z czegoś rezygnuje. Nie można zarzucić Polsce, że nie jest gotowa do ustępstw. Rezygnujemy z lepszego dla nas systemu i osłabiamy naszą siłę głosu, a godzimy się na wzrost pozycji dużych państw. Tak bowiem jest w przypadku przyjęcia systemu pierwiastkowego.

Reklama

Argumentacja przemawiająca za tym systemem, jako bardziej sprawiedliwym i demokratycznym, mającym niepodważalną naukową podstawę, spotyka się z uznaniem wielu polityków i ekspertów zarówno polskich, jak i europejskich, również tych, którzy wcześniej krytykowali Polskę za obronę systemu nicejskiego. Przyznają oni rację tej propozycji, wątpią tylko co do politycznych szans na jej wprowadzenie. Argumentują, iż jest już późno na nowe rozwiązania, że inni się na to nie zgodzą. Warto przypomnieć, że szczyt Unii Europejskiej w Nicei zakończył się o czwartej nad ranem, po długich i trudnych dyskusjach, kiedy to rozważano wiele rozwiązań systemowych, w tym m.in. system pierwiastkowy, zgłaszany przez byłych premierów Irlandii i Szwecji.

Jest zatem szansa na przekonanie do tej propozycji. Mamy bardzo dobrą pozycję wyjściową, gdyż obowiązuje obecnie system nicejski i będzie on obowiązywał dalej, jeśli kompromis nie zostanie osiągnięty. Zatem jeśli jest szansa na utrzymanie dobrej pozycji dla Polski, to dlaczego nie mielibyśmy jej wykorzystać. Jest to przecież kluczowa z perspektywy polskiej racji stanu kwestia. Przyjęty system obowiązywał będzie przez wiele następnych lat. Będzie to jeden z elementów decydujących o miejscu Polski w Unii Europejskiej. Niewykorzystanie tej szansy będzie historycznym błędem.