Joanna Kluzik-Rostkowska, pełnomocnik rządu ds. rodziny, matka trójki dzieci, w tym dwójki w wieku szkolnym: "Nie boję się tego momentu. Dla rodzica, który cały rok monitoruje, co dzieje się w szkole, ten dzień nie jest zaskoczeniem".

Reklama

Ale większość rodziców powinna się przygotować. Nie na to, jakie oceny znajdą się na świadectwie, tylko na to, jak zareagować, widząc cenzurkę. Kupić prezent? "Za dobry stopień należy się nagroda, ale mam tu na myśli dobre słowo" - mówi Kluzik-Rostkowska.

Katarzyna Kolenda-Zaleska, dziennikarka TVN i matka nastolatki, stosuje podobne metody wychowawcze: "Nauka to jedyny poważny obowiązek dzieci" - mówi. "Za wypełnianie obowiązków wielkie nagrody się nie należą".

Dlatego jej córka za dobre świadectwo pójdzie z mamą do restauracji albo na lody. Tak samo postępowali rodzice pani Katarzyny. "Uznali chyba, że moje dobre stopnie to nic nadzwyczajnego i nie stosowali systemu kar ani nagród" - wspomina jedna z najbardziej znanych polskich dziennikarek. "Kiedyś tylko za zdany egzamin dostałam dzieła zebrane Gombrowicza, to był prawdziwy rarytas".

Reklama

I właśnie tak radzą postępować psycholodzy. Nagradzać, ale słowem, pochwałą, uznaniem. "Nie rowerem, drogim prezentem, czymś materialnym, tylko okazaniem dumy z osiągnięć dziecka" - mówi Joanna Heidtman, psycholog i socjolog. Jaki to ma sens? Czy warto się uczyć dla uścisku ręki rodzica? "Nagrody materialne sprawiają, że wyniki w nauce są traktowane instrumentalnie" - tłumaczy Heidtman.

A co w tym złego? To, że dziecko odczuwa wyłącznie zewnętrzną presję do wysiłku. A powinno odczuwać motywację wewnętrzną. "Taki ogień, który je pcha do wytężania sił" - tłumaczy Heidtman. "Dziecko powinno chcieć się uczyć dla siebie. Wysilać dla satysfakcji. Człowiek, który w dzieciństwie pracuje dla prezentów, w dorosłym życiu też robi wszystko dla pieniędzy. Dając dziecku prezenty za świadectwo, zabijamy w nim nie tylko ambicję, ale nawet ciekawość świata".

A więc żadnej nagrody? Na świadectwie same piątki i szóstki, a w domu cisza? " Nie" - mówi psycholog. W domu święto. Wszyscy się cieszą. Nie finalizują transakcji, tylko celebrują koniec roku szkolnego, świętują, bo dobrze poszło. Ale przede wszystkim doceniają wysiłek.

Reklama

Wniosek: pożegnajmy rowery, iPody, wakacje za granicą. Ale nie wszyscy specjaliści są tak kategoryczni. Katarzyna Floryan, dyrektor poradni psychologicznej Uniwersytet dla Rodziców w Warszawie: "Jeśli cały rok obiecywało się dziecku rower za dobre świadectwo, to teraz należy ten rower kupić" - tłumaczy. "Nie oszukujmy się, dziecko w podstawówce zawsze uczy się z powodu motywacji zewnętrznej. Dla roweru albo dlatego, że mama nie będzie się czepiać, ale zawsze z powodu nagrody. Można ją dać, tylko nie wolno przesadzić".

Dzień rozdania świadectw jest zatem dobrym momentem do wręczenia nagrody. Trzeba jednak pamiętać, po co ona jest. "Że to tylko stymulacja do dalszego wysiłku, a nie zapłata za stopnie" - tłumaczy Floryan. "Trzeba nagradzać wysiłek, a nie cyfry na świadectwie. Znam dzieci, które dostają piątki, choć nie kiwnęły palcem w bucie, i znam takie, które wytężają się z całych sił, żeby dostać tróję. I to właśnie te z tróją czasem bardziej na nagrodę zasługują".

A co, jeśli poszło źle? W trakcie roku szkolnego nie było wysiłku, a na świadectwie są oceny mierne? "Nie karać" - zaklina Joanna Heidtman. "Wystarczającą karą jest zła cenzurka" - wtóruje jej Katarzyna Floryan.

Psychologia mówi jasno: kara działa tylko wtedy, kiedy zostaje zastosowana bezpośrednio po przewinieniu, na przykład po wagarach albo nieodrobionych lekcjach. Kara po pokazaniu rodzicom świadectwa sprawi tylko, że dziecko będzie złe na nich, a nie na siebie i swoje wyniki.

"Wychowawczo to katastrofa" - kwituje Heidtman. "Bo niby co miałoby się stać po tej karze? Co takiego miałoby się dzięki niej wydarzyć 1 września, kiedy zacznie się następny rok szkolny"?

"Ja sama nigdy nie byłam karana za stopnie, nie karzę też swoich dzieci" - mówi Joanna Kluzik-Rostkowska. "Jestem zwolenniczką nagród albo braku nagród, ale nie kar. A zwłaszcza za świadectwo, bo to, co na nim jest, powinno być sprawą dziecka. To jemu powinno zaleeć na tym, żeby było dobre".