Żadna cyrkowych emocji progenitura zmusiła i mnie, bawiącego tam przejazdem na koniec wakacji, do udania się na występ. Wiem, że porównanie gmachu Sejmu do cyrku jest cokolwiek wyświechtane, ale trudno mu się oprzeć, bo i owalny kształt obu aren, i równie nieudolni w swych próbach rozbawienia publiki klowni do takich paralel zachęcają. Ja też się temu nie oparłem, ale z nieco innych powodów. Nie chodzi mi bowiem ani o maniery publiki, ani o to, że wizyta w cyrku Arlekin to ciężkie przeżycie estetyczne, porównywalne do podziwiania kreacji madame Hojarskiej, torebek pani Szczypińskiej lub pamiętającego stan wojenny rozciągniętego sweterka posanki Pitery.

Porównanie do wyborów parlamentarnych dopadło mnie podczas szczęśliwego opuszczania cyrku, gdy usłyszałem pytanie, co mi się podobało najbardziej. Jak odpowiedzieć, gdy i to kusi, i to nęci? Czy wyfiokowana dama usiłująca mnie przekonać, że kręcenie hula hop to nadzwyczajny numer? Albo gubiąca gołębie pani z rozwianym włosem? A może wielbłądy lub gekony, które, owszem, były zupełnie nietresowane, ale za to prezentowały się nadzwyczaj godnie?

Podobne pole manewru chcą nam dać szykujący się do, oby jak najszybszych, wyborów parlamentarzyści. Mamy przed sobą gromadę rozbrajających w swej nieudolności amatorów. Im też nie wychodzą żadne sztuczki i rozbiegają się po namiocie pudle. Każą nam więc wybierać między świecącym twarzą Karskiego PiS-em a pewnym siebie obliczem Nowaka z PO? Znów stajemy przed dylematem: wieśniactwo czy cwaniactwo? Teraz mamy jednak wersje stuningowane, bo wieśniacy doskonale wiedzą, gdzie leżą konfitury, a cwaniakom słoma z butów wychodzi. To może czarujący urokiem seryjnego mordercy poseł Wierzejski lub nieprzebity osinowym kołkiem Leszek Miller? Chromi czy kulawi? Doprawdy, cóż za szkoda, że mamy tylko jeden głos!

Na razie Polacy radzą sobie z tym dylematem z podziwu godną konsekwencją. Nawet stawiani pod ścianą: zakochany w sobie na zabój i z wzajemnością Ziobro (30 procent) czy notoryczny krętacz Kaczmarek (10 procent) odpowiadają: ani jeden, ani drugi. Że to niemożliwe, bo albo służby są uczciwe, albo nie? No cóż, jak widać, być może nie ma głupich pytań, ale na pewno są głupi pytający, więc, cytując Felicjana Dulskiego, Polacy mówią im stanowczo: "A niech was wszyscy diabli!".