Zdaniem byłego ministra sprawiedliwości nie należało oczekiwać, że sąd po ewentualnym orzeczeniu pierwszej instancji umieści Mariusza Trynkiewicza w zakładzie zamkniętym w ramach postępowania zabezpieczającego. - Dlatego, że zabezpieczenie nie służy temu, żeby wykonywać nieprawomocne orzeczenie - tłumaczy.

Reklama

Zbigniew Ćwiąkalski nie ma wątpliwości, że działania zabezpieczające, którym po wyjściu będzie podlegał Trynkiewicz, są niezbędne. Jego zdaniem, sąd dość rozsądnie się zachował dlatego, że zakazał opuszczania kraju, nakazał meldowanie się na policji, a także nakazał czynności operacyjne policji wobec Trynkiewicza. Według Ćwiąkalskiego, możemy mówić z jednej strony o ewentualnym zagrożeniu ze strony samego Trynkiewicza, z drugiej o zagrożeniu Trynkiewicza ze strony przynajmniej niektórych przedstawicieli społeczeństwa.

Były minister sprawiedliwości przypomina, że pojawiały się głosy o ewentualnym linczu.

Mariusz Trynkiewicz został skazany 1989 na karę śmierci za zamordowanie czterech chłopców. Wyrok zamieniono później na 25 lat pozbawienia wolności.

Rzeszowski sąd zdecydował, że Trynkiewicz we wtorek będzie mógł wyjść na wolność. Ma być jednak objęty działaniami operacyjno-rozpoznawczymi. Decyzja sądu nie jest prawomocna i Zakład Karny w Rzeszowie może się od niej odwołać.

W poniedziałek sąd rozpatrzy wcześniejszy wniosek władz zakładu karnego o umieszczenie Trynkiewicza w ośrodku terapeutycznym w Gostyninie. Jak mówił minister sprawiedliwości Marek Biernacki, sąd może oddalić wniosek, oddać Trynkiewicza pod dozór policji lub skierować go do zakładu terapeutycznego.