Sytuacji z Mariuszem Trynkiewiczem nie można lekceważyć - ostrzega Leszek Miller. Szef SLD liczy na to, że kiedy Trynkiewicz opuści zakład karny, policja zastosuje odpowiedni dozór. Jak przekonuje Miller - rzecz nie dotyczy kieszonkowca czy pirata drogowego, a wielokrotnego dzieciobójcy, który co więcej sam nie jest pewien czy dalej nie będzie zabijał. Lepiej działać profilaktycznie niż uczestniczyć w kolejnym kondukcie za trumną małego chłopca - podkreślił szef SLD.



Reklama

Według Leszka Millera, nic nie stało na przeszkodzie, by 25 lat temu karę śmierci zamienić na dożywocie, tylko nikt o tym nie myślał. Szef Sojusz przypuszcza, że kiedyś zapewne zwyciężył pogląd, że skoro w PRL stosowano karę śmierci, to nowa Polska powinna z tą praktyką zerwać. 10 lutego, czyli w przeddzień końca wyroku Mariusza Trynkiewicza, w Sądzie Okręgowym zaplanowano rozprawę, podczas której sąd zajmie się wnioskiem o uznanie więźnia za stwarzającego zagrożenie dla społeczeństwa. Nie wiadomo, czy tego dnia sąd wyda w tej sprawie orzeczenie, ale nawet jeśli tak się stanie, nie będzie ono prawomocne i nie będzie opatrzone klauzulą natychmiastowej wykonalności.