Ośmioklasowa podstawówka to fatalny pomysł, trudno tu doszukiwać się realizacji jakiejś myśli pedagogicznej. Moim zdaniem jej przywrócenie to ruch wyłącznie uzasadniony politycznymi powodami – większość wyborców ma konserwatywny pogląd na edukację, pamiętają szkołę taką, jaka była, kiedy oni do niej chodzili. Wypowiadają się więc negatywnie o gimnazjach. Żeby zdobyć punkty poparcia, MEN zamierza te szkoły zlikwidować.
Tymczasem gimnazja spełniły ważną rolę, bo wychowanie dzieci w wieku dojrzewania to zupełnie inny proces niż młodszych. Warto było to rozdzielić. Przywrócenie ośmiu klas spowoduje dalsze rozwarstwienie umiejętności uczniów, ponieważ dziewięć lat edukacji ogólnej skracamy do ośmiu.
Jeśli minister naprawdę zależało na dobrej zmianie, to nie powinna nas cofać do rozwiązań stosowanych w PRL, ale nawiązać do czasów przedwojennych, kiedy mieliśmy cztery lata gimnazjum kończącego się małą maturą i dwuletnie licea przygotowujące na studia. Zamiast tego mamy powrót do autorytarnego systemu edukacji, w którym państwo ma monopol na przekazywanie jednej ideologii. Szkoła nie jest dla dziecka, tylko dla władzy. W dodatku likwidacja gimnazjów spowoduje niepotrzebny bałagan i marnotrawstwo dorobku gimnazjów.