Stwierdzenie przez Radę UE tego ryzyka to unijna procedura, która co prawda nie pociąga za sobą skutków prawnych, niemniej jednak ma znaczenie wizerunkowe. W przypadku Polski chodzi oczywiście o naruszenie zasady państwa prawa przez trwające od dwóch i pół roku działania skierowane przeciw niezależnemu sądownictwu. Za wnioskiem Komisji musiałyby zagłosować 22 państwa członkowskie i niepewność co do rezultatu głosowania stanowi prawdopodobną przyczynę podjęcia negocjacji.
Z przecieków wiadomo, że KE stawia polskiemu rządowi warunki, pod którymi wycofa z Rady wniosek. Szczegóły różnią się zależnie od źródła przecieków. Ogólnie jednak mają dotyczyć odwrócenia reform, czyli dzieła zniszczenia, Sądu Najwyższego i sądów powszechnych. Interesujące, że nie dotyczą Trybunału Konstytucyjnego. Od początku zamachu na trybunał, czyli od dwóch i pół roku, Komisja podkreślała, że niezależność sądownictwa konstytucyjnego stanowi nieodzowny element państwa prawa i że działania PiS niezależność tę naruszają. Rezygnując z walki w tej kwestii, Komisja legitymizuje zamach stanu.
Nie jest to pierwsza porażka Komisji jako strażniczki państwa prawa. Wcześniejszy od Polski przypadek Węgier nie spotkał się z żadną skuteczną reakcją – do historii przeszły za to działania wywołane bezprawnym obniżeniem wieku emerytalnego i w rezultacie wymianą sędziów. Komisja skierowała skargę do TSUE, zarzucając Węgrom dyskryminację ze względu na wiek. Sprawę co prawda wygrała i rząd wypłacił usuniętym sędziom odszkodowania, ale zmian w sądownictwie to nie cofnęło.
Nie przeszkodziło to Komisji zastosować wobec Polski tej samej metody i – w odniesieniu do prawa o ustroju sądów powszechnych – wszcząć postępowania o dyskryminację ze względu na płeć przez nierówne obniżenie wieku przejścia sędziów w stan spoczynku. W przypadku Polski wniesienie wniosku do Rady poprzedziły ponad dwa lata bezowocnego „dialogu”; Komisja wydała cztery rekomendacje, a polski rząd je zignorował. Podnoszono w publicystyce i w nauce, że Traktaty unijne nie dają Komisji skutecznych narzędzi do walki z naruszeniami państwa prawa. Tezę tę obalił Trybunał Sprawiedliwości. W sprawie Associaçao Sindical dos Juízes Portugueses, dotyczącej zarobków sędziów portugalskich, orzekł, że naruszenie niezależności sądownictwa samo w sobie stanowi naruszenie prawa unijnego, które Komisja może ścigać w trybie skargi do trybunału. Otworzyło to możliwość wszczęcia przez Komisję postępowania przeciw Polsce w sprawie działań skierowanych przeciw wymiarowi sprawiedliwości. Komisja nie skorzystała z tej możliwości. Podobnie jak stało się w przypadku Puszczy Białowieskiej, również w przypadku reform sądownictwa Trybunał Sprawiedliwości mógłby zarządzić środki tymczasowe, zakazujące Polsce wprowadzenia reform w życie przed ostatecznym orzeczeniem o ich zgodności z prawem unijnym.
Z punktu widzenia Unii obecna bierność Komisji stanowi porażkę projektu integracji. Zbieramy obecnie owoce długotrwałego oporu przeciw wzmacnianiu integracji, planowego przenoszenia środka ciężkości polityki z Brukseli do krajów członkowskich. Zwolennicy Europy ojczyzn odnieśli zwycięstwo, paraliżując możliwość samodzielnego działania instytucji unijnych i uzależniając je od zgodnej woli państw. Brak skutecznych instrumentów nadzoru nad państwami nie jest skutkiem tego, że takich instrumentów nie udało się opracować – lecz tego, że takich instrumentów chciano uniknąć. W rezultacie Unia staje się platformą współpracy między państwami łudzącymi się co do swojego znaczenia na świecie.
Zaniechania instytucji unijnych sprzyjają jednocześnie rozpowszechnieniu się w państwach członkowskich radykalnej prawicy, której niekonstytucyjnym zapędom nikt nie stawia tamy. Brak w Unii podmiotowości politycznej, która umożliwiałaby przeciwstawienie rozumowej i konstytucyjnej słuszności argumentom odwołującym się do demokratycznej legitymizacji, która usprawiedliwia jakoby każdy występek wybrańców ludu. Jest tak nie od dzisiaj: mimo wpisania w poczet wartości demokracji, rządów prawa, godności i praw człowieka, Unia nie potrafiła poradzić sobie ani z tajnymi więzieniami CIA, ani z deportacjami Romów z Francji. Indolencja wobec Węgier i Polski stanowi dla sił antyliberalnych, ale i dla elektoratu, kolejne potwierdzenie bezsilności i braku idei obecnych elit.
Nie oznacza to, że sytuacja jest beznadziejna. Przeciwnie, Unia nadal ma wszelkie możliwości działania. Komisja przygotowała projekt rozporządzenia, zgodnie z którym fundusze unijne nie będą wypłacane krajom naruszającym zasadę państwa prawa. Rokowania z polskim rządem spełzły na niczym, co stwarza nadzieję, że Komisja podtrzyma stanowczą postawę w kwestii Trybunału Konstytucyjnego. Podstawowym warunkiem możliwości skutecznego działania Unii jest jednak uzyskanie przez nią politycznej podmiotowości; działanie już nie tylko jako platforma porozumień między państwami i wyraziciel ich woli, ale jako samodzielna reprezentacja obywateli – również przeciw ich własnym państwom.
Artykuł ukazuje się w ramach cyklu #DemocraCE Visegrad/Insight prowadzonego przez Fundację Res Publica we współpracy z National Endowment for Democracy (NED) i redakcjami wiodących gazet w Europie Środkowej. http://visegradinsight.eu/democrace/http://publica.pl/