4 lat mija od pierwszych reform gospodarczych Deng Xiaopinga, który po dekadach rządów Mao Zedonga postanowił otworzyć Państwo Środka na handel i inwestycje. W latach 80. XX w. na Zachodzie uznano, że wraz ze zmianami ekonomicznymi Chin zajdzie liberalizacja polityczna: upadnie system monopartyjny, zapanuje demokracja i w nowe milenium komunistyczni dygnitarze wchodzić będą w posępnych nastrojach wynikłych z utraconej pozycji i – po rozliczeniu ich ze zbrodni – być może niektórzy z nich także w więziennych pasiakach. Upadek ZSRR oraz demokratyczne przemiany w Europie Wschodniej takim diagnozom dodawały wiarygodności.

Reklama

Dziś coraz większa liczba ekspertów przychyla się do poglądu, że chińskiej partii komunistycznej uda się uniknąć losu innych "oświeconych" autorytaryzmów, czyli mimo zliberalizowania gospodarki pozostać u władzy. Zwolennikiem takiej diagnozy jest prof. Tyler Cowen, ekonomista z Uniwersytetu George'a Masona i jeden z najbardziej wpływowych współczesnych intelektualistów. Co było największym osiągnięciem ostatnich 20 lat? Smartfon, Facebook czy może rewolucja łupkowa w energetyce? – pyta prowokacyjnie na łamach serwisu Bloomberg. Oprócz tych tradycyjnych pewniaków rzadko zauważa się wzrost wydajności zarządzania autorytarnych reżimów. Być może dlatego, że ma to niepokojące implikacje polityczne.