Ozdrowieńcy będą szczepieni jedną dawką?
To już nie ma zasadniczego znaczenia.
Jak to?
Wszystko wskazuje na to, że skończą się nasze problemy z brakiem szczepionek. Tylko do końca kwietnia do Polski powinno dotrzeć blisko 7 mln dawek preparatów różnych producentów. A w kolejnych miesiącach dostawy mają być jeszcze większe.
To co będzie naszym problemem?
Wyzwaniem jest liczba punktów, które wykonują szczepienia. I to, kto jest w to zaangażowany.
Lekarze…
No właśnie. Dlatego chcemy to zmienić.
To chyba niebezpieczne?
Wcale nie. Owszem, część lekarzy może tak twierdzić. U niektórych będzie to autentyczna troska o pacjenta, inni będą bronić interesów środowiska. I zapewne będzie do tego wykorzystywany argument dobra pacjenta. Ale dziś z tego punktu widzenia najważniejsze jest jak najszybsze zaszczepienie możliwie największej liczby osób.
Ilu Polaków zostało do zaszczepienia?
Z 31 mln osób pełnoletnich 1,8 mln dostało już dwie dawki.
A ile mamy kupionych szczepionek?
W sumie 100 mln do końca roku. Pytanie, ile osób zdecyduje się je przyjąć. Z badań wykonanych na nasze zlecenie wynika, że może to być 70 proc. Ale nawet gdyby było to 50 proc., to wciąż mówimy o 15,5 mln osób.
Czyli nie kupicie dodatkowych preparatów od Moderny, o które opozycja robiła wam awanturę?
A po co? Mamy wystarczającą liczbę zakontraktowanych szczepionek. Moim zdaniem do końca III kwartału mamy szansę zaszczepić wszystkich Polaków, którzy tego chcą. Zostaną dzieci i osoby przed 18. rokiem życia, dla których na razie nie ma szczepień, oraz ozdrowieńcy.
Nabędziemy zbiorową odporność?