Ryszard Czarnecki, europoseł PiS:
To fatalny sygnał świadczący o dramatycznym bałaganie - także politycznym - który panuje na Ukrainie. Zapewne zostanie on chętnie podchwycony przez przeciwników organizowania Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie. W ten sposób Ukraina strzela sobie samobójczego gola i, niestety, wbija go również do naszej bramki. Poza tym, to kolejna afera w tym kraju dotycząca Euro 2012 w ciągu ostatnich trzech tygodni.
Ireneusz Raś, poseł PO i zastępca szefa Komisji Kultury Fizycznej i Sportu:
Zlikwidowanie agencji zajmującej się przygotowaniem Euro 2012 jest pokłosiem bieżącego sporu politycznego i poglądu pani premier Julii Tymoszenko, że będzie lepiej, jeśli to rząd weźmie pełną odpowiedzialność za przygotowanie Euro 2012. Pozostało nam mieć nadzieję, że to rzeczywiście usprawni prace, ponieważ UEFA już wcześniej zauważyła, że Ukrainie grozi rozdźwięk kompetencyjny, który nie służy sprawnemu przygotowaniu mistrzostw.
Najlepiej, by sprawa ta nie odbiła się na całości projektu, który jest tak ważny również dla Polski. Póki prace nad Euro 2012 idą w dobrym kierunku, nie powinniśmy reagować impulsywnie na to, co dzieje się na Ukrainie. Na razie mamy zapewnienia tamtejszych polityków oraz władz federacji piłkarskiej, że terminy będą dotrzymane.
Jacek Falfus, poseł PiS i zastępca szefa Komisji Kultury Fizycznej i Sportu:
Jest to fakt, który ogranicza organizację Euro 2012 przez Ukrainę w zakresie, w jakim zostało to wspólnie ustalone.
W tej sytuacji Polska musi brać pod uwagę podwojenie prac nad pełną realizacją planu w sześciu miastach organizujących tę imprezę sportową. Trzeba być gotowym na wszystko. Sytuacja ta jest także bardzo niekorzystna w kontaktach polsko-ukraińskich mających zakończyć się bezproblemową organizacją mistrzostw.
Władze ukraińskie powinny jak najszybciej zareagować i znaleźć odpowiednie rozwiązanie. To wszystko na pewno nie poprawi nadwyrężonego zaufania wobec Ukrainy. Pamiętajmy, że nasz sąsiad nie wywiązuje się z zadań, które obiecał realizować.