Po pierwsze, cholera, nie znaleźliśmy się w stanie wojny. Oddaję stan wiedzy z tamtego momentu: zdarzył się militarny incydent, który powinien wywołać żwawe reakcje odpowiednich służb – i te powinny wydać odpowiednie, raczej powściągliwe, komunikaty. Tak zresztą mniej więcej było. Dobry przykład dał Andrzej Duda, często – i często zasadnie – krytykowany za wodolejstwo, tym razem nie dolewał słów do ognia, tylko uspokajał, kiedy właśnie uspokajać należało.
Wspólne śpiewy tak energetycznych kawałków jak Mazurek Dąbrowskiego wciągają mnie. Niemniej jednak ostatnie odśpiewanie hymnu przez Sejm zirytowało mnie, zamiast poruszyć.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama