Zdaniem Terlikowskiego "najlepszym tego świadectwem jest to, że doradcy (prezydenta) skrytykowali idące w dobrym kierunku zapisy projektu konstytucji autorstwa PiS, które jasno deklarowały, że w Polsce życie chronione jest od momentu poczęcia do naturalnej śmierci. Aleksander Szczygło przekonywał, a wtórował mu Paweł Wypych, że - zdaniem prezydenta - zapis ten jest niedobry, bowiem <jest sprzeczny z obowiązującą ustawą antyaborcyjną>" - pisze publicysta.
Na blogu w portalu Fronda.pl Terlikowski przekonuje, że "polska ustawa przyznaje <licencje na zabijanie> i sprawia, że całkowicie legalnie morduje się w naszym kraju niemal 500 osób rocznie (dane z roku 2008)".
"Trudno nie zadać pytania, czy prezydent i jego doradcy godzą się na taką skalę zabijania? Czy ich zdaniem prawo pozwalające na zabijanie nienarodzonych (nawet jeśli mniej często niż w krajach zachodnich) jest dopuszczalne moralnie? A jeśli nie jest, to w imię czego go bronią?" - pyta publicysta.
Terlikowski podkreśla, że "kwestia obrony życia jest dla katolika (konsekwetnie myślącego) o wiele istotniejsza niż (skądinąnd także bardzo ważne) <walka z układem>, polityka historyczna, umacnianie suwerenności".
"Jeśli zatem polityk otwarcie opowiada się przeciwko takiej obronie (a za takim otwartym sprzeciwem jest wypowiedzenie się przeciwko wprowadzeniu do konstytucji zasady obrony życia), to stawia - niezwykle mocno - pytanie o możliwość głosowania na niego tych z wyborców, którzy realnie, a nie tylko werbalnie, są za życiem" - precyzuje.
"Dla mnie jest rzeczą jasną, że nie należy głosować na ludzi, którzy opowiadają się za zabijaniem! Nawet jeśli jest to "zaledwie" 500 dzieci rocznie" - kończy Terlikowski na blogu w portalu Fronda.pl.