"Zawsze, kiedy parlamentarzyści bronią innego parlamentarzystę przed odebraniem immunitetu, robią błąd" - przyznał Donald Tusk, komentując informacje z prokuratury, według których nagrany przez szantażystów w mieszkaniu Krzysztofa Piesiewicza biały proszek to najprawdopodobniej kokaina.
"Znacie moje zdanie na ten temat" - zwrócił się premier do dziennikarzy. "Jak widać, senatorowie nie muszą kierować się opinią szefa rządu" - zaznaczył Tusk.
Słów krytyki pod adresem kolegów z Platformy Obywatelskiej nie szczędził także minister sprawiedliwości. "Było złą decyzją nieuchylenie tego immunitetu, bo ona uniemożliwiła dalsze czynności, także te w zakresie przedstawienia swojej wersji wydarzeń Krzysztofowi Piesiewiczowi" - stwierdził w porannej rozmowie w RMF Krzysztof Kwiatkowski.
Prokuratura prowadząca śledztwo w sprawie szantażowania Piesiewicza ma opinię biegłych, według której widoczny na kompromitującym senatora filmie proszek rozsypany na stoliku to narkotyki. Potwierdzają to także zeznania jednej z kobiet, która nagrywała parlamentarzystę.
"Przyznała się, że podczas spotkania brała kokainę. Jest pewna, że zażytym narkotykiem była kokaina, ponieważ wcześniej próbowała go i wie, jak smakuje i jakie ma działanie" - mówił "Rzeczpospolitej" prokurator Józef Gacek z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.