"Oczywiście ta sprawa znajdzie finał w sądzie. Złamał podstawową zasadę. Jeżeli rozmówca nie godzi się na to, to nie można wychodzić dalej" - Mirosław Drzewiecki oskarżał polonijnego dziennikarza w radiu TOK FM.

Były minister sportu i poseł Platformy Obywatelskiej, który stracił stanowisko po wybuchu afery hazardowej, twierdzi, że umawiał się z dziennikarzem na rozmowę o golfie. I miała to być wypowiedź tylko dla Polonii. Jednak została pokazana w TVN24.

Reklama

Drzewiecki zarzuca, że wyemitowano jego słowa nagrane poza oficjalną rozmową, kiedy był bardzo rozżalony. "Przyjechałem po przesłuchaniu przez komisję śledczą i przeczytałem w gazecie, że turniej golfowy o którym mówiłem nie odbył się. Miałem wszystkie dokumenty potwierdzające, że było inaczej. Wysłałem je do wszystkich mediów. Nikt nie uznał, że to trzeba wyjaśnić. Że to nie Drzewiecki kłamał, tylko dziennikarz mijał się z prawdą. Dlatego poczułem się bezsilny" - tłumaczył w TOK FM.

Wcześniej w "Kropce nad i" Moniki Olejnik Drzewiecki przepraszał za słowa, że "Polska to dziki kraj". Były minister sportu cały czas twierdzi, że nie ma nic wspólnego z aferą hazardową.

Reklama