Po obu można się spodziewać powrotu do wojowniczej polityki zagranicznej. Pojawienie się każdego z nich jako kandydata zmobilizuje przeciwników takiego wyboru - powiedział Cimoszewicz "Gazecie Wyborczej".

W sprawie swego ewentualnego kandydowania Cimoszewicz stwierdził, że jego stanowisko nie uległo zmianie. Nie planuje udziału w tych wyborach. Radzi też, niech lewica nie wystawia kandydata w wyborach prezydenckich i udzieli poparcia najlepszemu "cudzemu" - czytamy w publikacji "Gazety Wyborczej".

Reklama