"Skarb Państwa z tytułu operacji kontrolowanego wręczenia korzyści majątkowej nie poniesie żadnych strat - z chwilą przedstawienia zarzutów posłance Centralne Biuro Antykorupcyjne zabezpieczy jej majątek na poczet przyszłych kar" - czytamy w oświadczeniu CBA.
"Jeśli CBA utraciło pieniądze, to popełniono przestępstwo, polegające na starcie środków operacyjnych" - przekonuje Nowak. Dodaje, że PO natychmiast po przyłapaniu posłanki Sawickiej i wyrzuceniu jej z partii zwróciło jej wszystkie wpłacone przez nią pieniądze. "Były to dwie wpłaty - 10 i 9,5 tysięcy na kampanię. Oddaliśmy je, bo w tej sytuacji nie mogliśmy być pewni ich pochodzenia" - potwierdza skarbnik Platformy Mirosław Drzewiecki.
Jeszcze ostrzej sprawę utraconej łapówki komentuje członek sejmowej speckomisji Jan Bury z PSL. "Ostatnio jedynymi osobami wręczającymi w Polsce łapówki są agenci CBA, którzy płacą pieniędzmi podatników" - szydzi. Według niego, jeśli CBA w tym wypadku je straciło, to rzeczywiście jest to przestępstwo sprzeniewierzenia.
Wcześniej szef kampanii PiS Tomasz Dudziński apelował do przyłapanej na korupcji byłej posłanki Beaty Sawickiej i do PO o ujawnienie, co stało się z pieniędzmi, które wzięła jako łapówkę od agenta CBA udającego biznesmena. Domagał się też wyjaśnienia, czy nie wspomogły one kampanii wyborczej Platformy.