Funkcjonariusze tego wydziału Urzędu Ochrony Państwa mieli całkowitą swobodę w swoich nielegalnych działaniach. Mieli oni m.in. zakładać podsłuchy bez zgody sądu i bez jakiejkolwiek ewidencji. Według "Wprost", Wydział V produkował dokumenty na potrzeby ABW, takie jak fałszywe dowody osobiste, czy prawa jazdy.

Reklama

Informacje o tym, że właśnie tam sfałszowano rzekomą "lojalkę" Jarosława Kaczyńskiego potwierdza generał Andrzej Kapkowski, który był szefem UOP w latach 1996-1997.

"Istnieje pewien personalny związek między sprawą lojalki, a tym wydziałem. Jednak nie powinno to rzutować na wizerunek całego Wydziału V" – zastrzega generał. Według niego, wydział ten zajmował się tzw. dosiadami, czyli tajnymi włamaniami do obiektów, którymi interesowały się polskie tajne służby. Chodzi m.in. o lokale wykorzystywane przez obce wywiady.

Działalność Wydziału V zakończyła się dopiero w 2006 roku. Zlikwidował go ówczesny szef ABW Bogdan Święczkowski.

Poruszony tą sprawą jest poseł z sejmowej speckomisji, Janusz Zemke z SLD. "Sprawa musi zostać wyjaśniona, aby nie było nawet cienia podejrzeń, iż w tajnych służbach istnieją struktury, które nie przestrzegają prawa" – podkreśla.