Platforma Obywatelska postanowiła zmienić ustawę o instytucie po burzy politycznej wokół IPN, jaką wywołały m.in. publikacje i wypowiedzi jego pracowników na temat Lecha Wałęsy. Chodzi o to, aby jego działalność nie wywoływała politycznych napięć. Ma temu służyć m.in. wzmocnienie roli kolegium IPN i zmiana sposobu wyłaniania jego członków. Prace nad projektem nowelizacji ustawy dobiegają końca. Według historyków propozycje Platformy idą w dobrym kierunku, ale nie wystarczą.

Reklama

>>>Żarynowi nie podoba się reforma IPN

Nasi rozmówcy podkreślają, że powodem upolitycznienia IPN jest m.in. zbyt szeroki zakres jego działania. "Należy wyłączyć z IPN pion lustracyjny, bo on najbardziej rzutuje na obraz tej instytucji i absorbuje ją" - uważa prof. Andrzej Paczkowski, szef kolegium IPN.

Postulują także zmianę sposobu zarządzania instytutem. "Członkowie kolegium muszą mieć większe kompetencje kosztem prezesa" - podkreśla prof. Andrzej Friszke, który sam zasiadał w tym gremium.

Zgodnie opowiadają się za pluralizmem członków kolegium, który chcą osiągnąć poprzez postawienie kandydatom odpowiednich kryteriów. "Powinni być wskazywani przez ośrodki akademickie czy fachowe organizacje, spośród historyków czy prawników z tytułem co najmniej doktora" - postuluje prof. Friszke.

Reklama

>>>Gwiazda ostrzega: IPN zostanie osłabiony

Jednak czy proponowane zmiany uchroniłyby IPN od burzy, jaka rozpętała się wokół niego po publikacji książki o Wałęsie? "Żaden prezes czy kolegium IPN nie zapobiegnie histerycznym reakcjom na publikacje dotyczące polityków" - przyznaje prof. Paczkowski.

Reklama

Według prof. Dariusza Stoli z Polskiej Akademii Nauk rozwiązaniem problemu upolitycznienia instytutu jest pluralizm badań naukowych. Zwraca on uwagę, że IPN stał się rodzajem podatnego na upolitycznienie ministerstwa, a jego pion badawczo-edukacyjny ma więcej środków niż łączny budżet wszystkich ośrodków prowadzących badania najnowszej historii Polski. Jego zdaniem te środki powinny być rozdzielane według przejrzystych kryteriów na zasadach grantów. Mogłyby się o nie ubiegać uczelnie i instytuty naukowe, a na edukację - organizacje pozarządowe, szkoły, wydawnictwa itp. "Takie rozwiązanie odpolityczni i spluralizuje badania nad PRL" - uważa Stola.

Historycy są zgodni, że IPN jest instytucją niezbędną, a pomysły, aby zamknąć jego archiwa, niepoważne. "Bez IPN trudno sobie dziś wyobrazić badania nad najnowszą historią Polski" - podkreśla dr Bożena Szaynok z Uniwersytetu Wrocławskiego.