"Wobec prawa wszyscy jesteśmy równi, i politycy, i dziennikarze. I choć od polityków wymagamy więcej, to dziennikarze muszą pisać prawdę" - tak Palikot uzasadniał wniesienie pozwu. Konferencję zwołał w Sejmie, za jego plecami nie było logo Platformy, które pojawia się przy wystąpieniach posłów. Jeszcze w poniedziałek polityk PO występował na tle partyjnego znaku.
Palikot argumentował, że teksty, które pisaliśmy o jego pożyczkach i kulisach wystąpień medialnych, mogły go narazić na utratę zaufania społecznego. Poseł chce, żeby oprócz kary (w jednym z portali mówił, że liczy na karę więzienia) sąd zasądził od nas (Michała Majewskiego i Wojciecha Cieśli - red.) po 100 tysięcy na rzecz Hospicjum Małego Księcia w Lublinie.
>>>Tusk: Palikot to kłopotliwa postać
Po oświadczeniu Palikot zaprosił do zadawania pytań. Gdy chcieliśmy go spytać o pożyczki, wyzwał nas od kłamców i oszustów. Odmówił udzielania odpowiedzi i wyszedł z sali.
Od kilku dni polityk przekonuje, że w sprawie jego pożyczek nie ma tajemnic. Po naszym piątkowym tekście Palikot złożył pisemne wyjaśnienia premierowi, dołączył 17 stron dokumentów. Donald Tusk nie dostał jednak źródłowych dokumentów na temat pożyczek, a jedynie odpisy postanowień prokuratury i wyroków sądów. Papiery te nie są związane z pożyczkami, które płynęły do posła z zagranicy.
Jeszcze w poniedziałek Palikot deklarował, że nie widzi problemu w tym, by prasa miała dostęp do źródłowych papierów na temat pożyczek. Jednak wciąż nie udostępnia dokumentów i nie mówi o konkretach.
Chodzi przede wszystkim o transfery z 2007 roku. Palikot pożyczył wtedy 2 miliony euro ze swojej firmy CEPI zarejestrowanej w Luksemburgu. CEPI, która nie miała takich sum, zdobywała pieniądze na Cyprze, w firmie Decleora. Ta jest spółką anonimową, prawo cypryjskie pozwala na ukrywanie wiadomości, kto jest jej właścicielem. Nam udało się ustalić, że udziałowcem Decleory jest od kilku miesięcy fundacja New Age z karaibskich rajów podatkowych. Z jakiego tytułu i na jakich zasadach Decleora pożyczała pieniądze CEPI, by ta mogła pożyczać Palikotowi? Wciąż nie wiadomo. W weekend poseł wyjaśniał, że pożyczki były powiązane ze sprzedażą spółki CEPI. Problem w tym, że CEPI Palikot sprzedał do anonimowej spółki Hydrativa na Cyprze w 2008 roku. A pożyczki szły do niego w roku 2007.
Poseł nie wytłumaczył też, jak doszło do tego, że w jego oświadczeniu majątkowym z kwietnia 2008 roku znalazły się nieprawdziwe informacje. Palikot napisał w nim, że ze spółki CEPI wziął w 2007 roku 1,5 mln euro pożyczek. Tymczasem w jawnym sprawozdaniu finansowym CEPI znajduje się wiadomość, że spółka pożyczyła posłowi nie 1,5, ale 2 miliony euro.