STANOWISKO HELSIŃSKIEJ FUNDACJI PRAW CZŁOWIEKA
w związku z prywatnym aktem oskarżenia i powództwem cywilnym Janusza Palikota przeciwko dziennikarzom i wydawcy gazety DZIENNIK.
Helsińska Fundacja Praw Człowieka pragnie wyrazić swoje zaniepokojenie w związku z wniesieniem przez Janusza Palikota prywatnego aktu oskarżenia z art. 212 kodeksu karnego przeciwko trzem dziennikarzom DZIENNIKA Wojciechowi Cieśli, Michałowi Majewskiemu i Annie Gielewskiej, a także w związku z wysokością żądanego zadośćuczynienia w złożonym powództwie cywilnym przeciwko wydawcy DZIENNIKA – spółce Axel Springer Polska Sp. z o.o. i jej redaktorowi naczelnemu Robertowi Krasowskiemu. W powództwie tym Janusz Palikot domaga się zadośćuczynienia w kwocie 10 milionów złotych na rzecz Lubelskiego Hospicjum im. Małego Księcia w Lublinie za opublikowanie na przełomie maja i czerwca przez DZIENNIK materiałów prasowych na temat finansowania jego kampanii wyborczej oraz rzekomego lokowania dochodów w rajach podatkowych.
Niniejsze stanowisko Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka nie odnosi się do istoty i zasadności złożonego aktu oskarżenia oraz powództwa cywilnego. Ma natomiast na celu zwrócenie uwagi na instrumenty prawa, których wykorzystanie w sprawach przeciwko dziennikarzom może być sprzeczne ze standardami międzynarodowymi, w szczególności gwarancjami wolności funkcjonowania prasy.
Helsińska Fundacja Praw Człowieka wielokrotnie interweniowała w sprawach związanych z odpowiedzialnością karną za zniesławienie uregulowaną w art. 212 kodeksu karnego. Od wielu lat podkreślamy, że polski system prawny w sposób nieuzasadniony przyznaje prymat ochronie dóbr osobistych nad fundamentalną dla rozwoju społeczeństwa demokratycznego wolnością mediów i rozwojem nieskrępowanej debaty publicznej. Uważamy, że utrzymywanie odpowiedzialności karnej za zniesławienie jest środkiem nieproporcjonalnym, naruszającym konstytucyjnie gwarantowaną wolność prasy. Potwierdza to Europejski Trybunał Praw Człowieka w swoich wyrokach, w których wskazywał, że skazywanie dziennikarzy wyrokami sądów karnych, w szczególności stosowanie wobec nich kary pozbawienia wolności, jest sankcją nieproporcjonalną. W ocenie Trybunału nie tylko zastosowanie odpowiedzialności karnej narusza art. 10 europejskiej konwencji praw człowieka, lecz również samo jej utrzymywanie wywołuje tzw. skutek mrożący (chilling effect), który prowadzi do naruszenia konwencji (tak m.in. w niedawnym wyroku Długołęcki p. Polsce z 24 lutego 2009 r., nr sprawy 23806/03, par. 47). W tej bowiem sytuacji dziennikarze i wydawcy mogą z uwagi na potencjalnie grożącą im odpowiedzialność karną zaniechać publikowania konkretnych artykułów z uszczerbkiem dla kontrolnej roli mediów.
W niniejszej sprawie podkreślenia wymaga również fakt, iż Janusz Palikot jest czynnym politykiem. W związku z tym powinien liczyć się z większym zainteresowaniem mediów i szerszą krytyką jego działalności publicznej. Europejski Trybunał Praw Człowieka wielokrotnie podkreślał, że osoby publiczne ze względu na charakter wykonywanej przez nie pracy powinny tolerować wobec swojej osoby szerszą krytykę (m.in. wyrok Scharsach i News Verlagsgesellschaft p. Austria z dnia 13 listopada 2003 r., nr sprawy 39394/98, par. 30).
Niepokoi również fakt, że Janusz Palikot wykorzystuje instrument karny, podczas gdy wielokrotnie wypowiadał się publicznie za zniesieniem art. 212 k.k. (m.in.: „Jestem przeciwny takiemu blokowaniu wolności słowa”, tygodnik „Wprost” nr 14/2008). W związku z powyższym Janusz Palikot zgodnie z wcześniejszymi publicznymi wypowiedziami powinien dążyć do jak najszybszego rozwiązania systemowego problemu, jakim jest obowiązująca w polskim prawie odpowiedzialność karna dziennikarzy.
W świetle bowiem standardów międzynarodowych odpowiedzialność cywilna uważana jest za wystarczającą, a nawet coraz częściej zwraca się uwagę, że może być zbyt daleko idąca. Również wystarczające w niniejszej sprawie powinno być powództwo cywilne, jednakże wątpliwości budzi żądana wysoka kwota zadośćuczynienia z tytułu naruszenia jego dóbr osobistych.
Z uwagi na coraz częstsze procesy przeciwko dziennikarzom Helsińska Fundacja Praw Człowieka powołała specjalny projekt zajmujący się tego typu sprawami – „Obserwatorium wolności mediów w Polsce”. W ramach tego projektu obserwujemy nasilającą się tendencję wytaczania powództw cywilnych, w których dochodzone są bardzo wysokie kwoty zadośćuczynienia. Zasądzanie wysokich kwot zadośćuczynienia, jak również samo wysuwanie tego typu roszczeń stało się regularną praktyką mającą na celu wyeliminowanie niektórych tytułów prasowych. W różnych państwach wprowadzane są różnego rodzaju rozwiązania mające przeciwdziałać tego typu działaniom. Słusznie podkreśla się, że zasądzanie wysokich zadośćuczynień może w istotnym stopniu ingerować w funkcjonowanie prasy. Podnosi się także, że samo wytaczanie tego typu powództw stanowi „chilling effect” analogicznie co utrzymywanie sankcji karnych za słowo w krajowych porządkach prawnych. Niektóre państwa europejskie wprowadziły górne limity dochodzonych roszczeń (zob. http://www.article19.org/advocacy/defamationmap/fines.pdf). Naszym zdaniem wystarczającym sygnałem na tym etapie powinna być zdecydowana reakcja sądów i skorzystanie z możliwości ograniczenia wysokości żądanego zadośćuczynienia, która pokaże, że tak wygórowane roszczenia nie będą uwzględniane. Należy bowiem przypomnieć, że podstawową funkcją roszczenia z art. 448 kodeksu cywilnego jest funkcja kompensacyjna, a dopiero pomocniczo funkcja prewencyjna i penalna. Te ostatnie powinny mieć zastosowanie w przypadku publikacji bulwarowych (infotainment), które nie mają istotnego znaczenia dla opinii publicznej. Natomiast inny standard winien być stosowany dla publikacji istotnych dla debaty publicznej (tzw. newsworthiness).
Z podobnymi problemami zmaga się obecnie wiele państw europejskich, m.in. Wielka Brytania, w której tego typu procesy wytaczane są regularnie. Warto wskazać na krytyczne stanowisko Brytyjskiego PEN Clubu w sprawie powództwa wytoczonego przez Tesco przeciwko trzem tajskim dziennikarzom („The Guardian” z 29 kwietnia 2008 r.). Problem nieproporcjonalności tak dużych kwot zadośćuczynienia stał się przedmiotem orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. W ocenie Trybunału wysokość zadośćuczynienia powinna być bowiem proporcjonalna do celu, jakim jest ochrona wizerunku czy dobrego imienia danej osoby, a nie odstraszać od pisania na temat tych osób. Do sądów orzekających należy indywidualne badanie poszczególnych spraw i dostosowywanie wysokości zadośćuczynienia do możliwości finansowych poszczególnych wydawców, tak aby nie eliminować ich z rynku (tak m.in. w wyroku Tolstoy Miloslavsky p. Wielkiej Brytanii z dnia 13 lipca 1995 r., nr sprawy 18139/91).
W imieniu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka
Danuta Przywara, prezes zarządu
i Adam Bodnar, sekretarz zarządu