Rzecznik rządu Jan Dziedziczak zapewnia jednak, że dymisja Osucha jest związana z nieprawidłowościami w ARiMR, a nie z sytuacją w koalicji. To odwołanie nie ma nic wspólnego z tym co dzieje się między koalicjantami - podkreślił Dziedziczak. Premier wyznaczył już następcę Osucha. Nowym prezesem ARiMR został Leszek Droździel, dotychczasowy zastępca prezesa agencji.

Ale szef Samoobrony Andrzej Lepper nawet nie chce tego słuchać. Zarzuca, że nikt nie konsultował z jego partią tej decyzji i grozi, że w odwecie poprze wniosek o odwołanie minister spraw zagranicznych Anny Fotygi. Wojna między PiS, Samoobroną i LPR rozgorzała chyba już na dobre.

Tym bardziej, że rano posadę stracił sekretarz stanu w UKIE, Daniel Pawłowiec. Wyleciał, bo napisał list, w którym napadł na szefową polskiej dyplomacji. Żądał publicznych wyjaśnień, jak to się stało, że szczyt Unii Europejskiej w Brukseli został przedstawiony jako polski sukces, a tymczasem - według niego - jest zupełnie odwrotnie.

Młody polityk Ligi Polskich Rodzin zarzucał, że resort spraw zagranicznych w ogóle nie informuje o ustaleniach dotyczących traktatu, który ma zastąpić unijną konstytucję. A sam traktat jest zupełnie niepotrzebny - podkreślił Pawłowiec w swoim liście.

Tego było już za wiele dla premiera Jarosława Kaczyńskiego, który zdymisjonował Pawłowca z funkcji sekretarza stanu w UKIE. Wicepremier Przemysław Gosiewski tłumaczy, że nie było innego wyjścia, bo przedstawiciel LPR zachował się po prostu nielojalnie.

"Ta krytyka jest nieprawdziwa, a po drugie pan Pawłowiec nie wyrażał swego stanowiska wcześniej wobec swojej przełożonej czy na kierownictwach resortu. Dopiero podjął pewien atak medialny teraz, kiedy są pewne trudności w koalicji i za to został zdymisjonowany. Nie możemy sobie pozwolić na zwykłą ludzką nielojalność" - podkreślał Gosiewski.

Oburzona dymisją Pawłowca jest LPR. Wiceminister edukacji Mirosław Orzechowski uznał, że odwołanie młodego polityka Ligi to unikanie dyskusji na ważne tematy międzynarodowe. Dodał, że sprawa jeszcze się nie skończyła, bo o tej niespodziewanej dymisji będą rozmawiały władze LPR.

Z kolei sam Pawłowiec skarży się, że o swoim odwołaniu dowiedział się z mediów, bo do 8 sierpnia jest na urlopie. Zdymisjonowany sekretarz stanu w dodatku podtrzymuje wszystko, co napisał w swoim liście.