"Żeby piąć się po szczeblach w dyplomacji, trzeba zdawać bardzo trudne egzaminy. Frustrujące jest to, że urzędnicy z UKIE mieliby dostać te stanowiska bez tej katorżniczej pracy" - mówi dziennikowi "Polska" pragnący zachować anonimowość pracownik resortu.

Reklama

Na dodatek słynący z wysokich zarobków pracownicy UKIE zachowają je. "Będziemy wykonywać tę samą pracę, a oni będą zarabiać więcej" - oburza się kolejny rozmówca gazety.

Pracownicy MSZ postanowili więc napisać pismo w tej sprawie do szefa dyplomacji, Radosława Sikorskiego. Ostatecznie przekazali je tylko dyrektorowi generalnemu służby dyplomatycznej, Rafałowi Wiśniewskiemu.

Biuro Prasowe MSZ poinformowało "Polskę", że wie o liście. Zapewnia, że na list odpowie autorom. Podkreśla jednak, że "przynajmniej niektóre niepokoje części pracowników MSZ wynikają z niewiedzy co do intencji autorów projektu".

O buncie w MSZ pracownicy UKIE dowiedzieli się od dziennikarzy "Polski". "To niezbyt przyjemna dla nas sytuacja. Czasami chodzi się z tymi z MSZ na piwo, wydawałoby się, że nie powinno dochodzić do takich napięć" - powiedział jeden z nich. "Mam nadzieję, że wszystko się uspokoi i że będziemy mogli sprawnie współpracować w przyszłości" - dodał.