Szef MSZ Radosław Sikorski oświadczył w TVN24, że nie zatrudnił w ministerstwie "nikogo po moskiewskich szkołach".

"Mam mieszane uczucia w sprawie tej wypowiedzi. Wiewiórki w Pałacu Prezydenckim donosiły mi, że pan prezydent uważał mnie za ruskiego agenta, więc teraz jak uważa moich podwładnych za nielojalnych wobec Rzeczypospolitej, to z takiego osobistego punktu widzenia powinienem być zadowolony" - powiedział Sikorski w "Kropce nad i" w TVN24.

Reklama

Dodał, że jest to dla niego sytuacja niekomfortowa, bo jego podwładni zostali "zaatakowani przez głowę państwa, a nie mogą odpowiedzieć".

"Nikogo po moskiewskich szkołach do pracy nie przyjąłem. Ta krytyka jest krytyką też mojej poprzedniczki (Anny Fotygi). To są ludzie, którzy pracowali także w jej czasach, na dyrektorskich stanowiskach, zajmując się polityką wschodnią" - powiedział Sikorski.