To wcale nie żarty. "Fakt" sprawdził kompetencje ludzi odpowiedzialnych za rozwój rolnictwa w Polsce. "Wydawać by się mogło, że każde dziecko wie, co to są rodzynki. Okazuje się jednak, że to, co jest oczywiste dla kilkuletnich brzdąców, dla posłów z Komisji Rolnictwa jest czarną magią" - pisze "Fakt".

Reklama

Ci ostatni drżą na myśl o wiosennych chłodach, które spustoszyły plantacje rodzynek i chcą zainwestować rządowe pieniądze w budowę szklarni dla... drzew rodzynkowych - pisze "Fakt".

Kto ma takie fantastyczne pomysły? "Posłowie Krzysztof Jurgiel, Witold Hatka i Szymon Giżyński. Do każdego z nich zadzwonił dziennikarz "Faktu", podając się za rodzynkowego plantatora.

"Mamy wielkie problemy z drzewami rodzynkowymi" - zagadał. "Majowe chłody wyrządziły wielkie spustoszenie. Rodzynki powymarzały i teraz nie chcą obrodzić".

Dziennikarz poprosił posłów o pomoc w uzyskaniu rządowej pomocy. "Jabłkowe lobby dostało dotacje, które należą się i nam, rodzynkowcom" - dowodził. Najbardziej przychylny hodowcom rodzynek okazał się poseł Hatka.

Reklama

"Stwierdził, że jako demokrata popiera równość sadowników rodzynkowych z jabłkowymi" - pisze "Fakt". A poseł Giżyński poradził dziennikarzowi wysłanie petycji do Komisji Rolnictwa. Jej przewodniczący Krzysztof Jurgiel był jednak ostrożny.

"Nic nie mogę obiecać - mówił Jurgiel. "To rząd podejmie decyzje o dotacjach".


Skąd się biorą rodzynki?
Witold Hatka, poseł sejmowej Komisji Rolnictwa:
Cieszę się bardzo, że klimat w Polsce ocieplił się na tyle, że mogli się pojawić hodowcy rodzynek. Jako demokrata zrównałbym ich w prawach z producentami jabłek

Szymon Giżyński, poseł sejmowej Komisji Rolnictwa: Rodzynkowcy są małą grupą w Polsce. Dla was utrata plonów to jednak sprawa życia i śmierci. Postaramy się wam pomóc

Krzysztof Jurgiel, poseł sejmowej Komisji Rolnictwa: Nic nie mogę obiecać. Przyślijcie mi podanie, to je rozpatrzymy. To przecież rząd, a nie posłowie podejmuje decyzje o ewentualnym przyznaniu dotacji

Siedmioletni Kamil Swoboda: Uwielbiam rodzynki, zwłaszcza w lodach. Skąd się je bierze? To są suszone winogrona. Winogrona też lubię. Widziałem, że rosną na takich pędach, na pewno nie na drzewach.