Premier nie bierze już Leppera pod uwagę jako kandydata na jakiekolwiek stanowisko w swoim gabinecie. W "Sygnałach Dnia" Jarosław Kaczyński uzasadniał to nieciekawą sytuacją niedawnego wicepremiera. Już wkrótce prokuratura może mu postawić zarzuty w związku z seksaferą i aferą gruntową w Ministerstwie Rolnictwa. Premier zastrzegł jednak, że Lepper "jak każdy, ma możliwość samonaprawy".
Nazwisko Leppera bardzo często pojawia się we wniosku o odebranie immunitetu Stanisławowi Łyżwińskiemu. Jak ustalił dziennik.pl, z pisma wynika, że Andrzej Lepper wiedział o wykorzystywaniu seksualnym działaczek Samoobrony przez Łyżwińskiego, sam sypiał z Anetą Krawczyk i składał propozycje seksualne jeszcze jednej kobiecie. Przeczytaj fragmenty wniosku.
Koalicja to fikcja
Koalicja wisi na włosku nie tylko z powodu Andrzeja Leppera. Premier uważa, że ani Samoobronie, ani LPR tak naprawdę nie zależy na utrzymaniu obecnego układu rządzącego, skoro stawia warunki, które są nie do spełnienia. Jarosław Kaczyński odniósł się w ten sposób do żądań koalicjantów.
Chodzi o przywrócenie Daniela Pawłowca z Ligi na stanowisko sekretarza stanu w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej. Szefowi rządu nie podoba się również Krzysztof Sikora z Samoobrony jako kandydat na ministra rolnictwa. Kaczyński bez ogródek nazywa te warunki prowokacyjnymi.
Szef rządu kolejny raz powtórzył, że najprawdopodobniej będą wcześniejsze wybory, bo cierpliwość PiS się kończy. A tylko dzięki niej koalicja jeszcze trwa. Kiedy zatem pójdziemy głosować? Według Kaczyńskiego, najlepszy byłby termin wiosenny, choć premier zaraz dodaje, że pewnie wybory będą wcześniej.
Wszystko to staje się coraz bardziej prawdopodobne. Rano odwołano zaplanowane na dziś kolejne spotkanie szefów klubów koalicyjnych. "Wszystko już zostało powiedziane" - przyznaje szef klubu PiS Marek Kuchciński. I dodaje, że nie ma już złudzeń co do koalicji.