Padają kolejne rekordy: na zabiegowe leczenie jaskry czeka się nawet osiemnaście miesięcy, na operację kolana 4 lata. Dlatego resort Ewy Kopacz wpadł na pomysł, by szpitale przekazywały do Ministerstwa Zdrowia lub NFZ numery PESEL pacjentów oczekujących w kolejkach.
Ten zapis znalazł się w nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych przekazanej do konsultacji społecznych. Miałby obowiązywać od stycznia przyszłego roku.
Zdaniem urzędników taki remanent wśród pacjentów czekających na świadczenia pozwoli po pierwsze zorientować się, czy kolejki są faktycznie tak długie, jak nam się wydaje. A w efekcie – skrócić je.
– Chodzi o to, by skończyć z sytuacją, gdy jeden pacjent zapisuje się na zabieg w kilku miejscach bądź widnieje w kolejce oczekujących, mimo że zabieg został już wykonany – mówi „DGP” rzecznik resortu zdrowia Piotr Olechno.
Zdarzają się też sytuacje, że w kolejkach do szpitali widniej nazwiska osób, które już nie żyją. Urzędnicy mazowieckiego NFZ twierdzą, że z niektórych list powinno zostać wykreślonych nawet 30 proc. pacjentów.
Większość z nich to jednak ci, którzy zapisują się w kilka miejsc, a potem idą tam, gdzie najszybciej wyznaczy się im termin zabiegu. Nie zdarza się jednak, żeby – kiedy jest już po wszystkim – ktoś wypisywał się z pozostałych list.
Andrzej Troszyński, który odpowiada za kontakty centrali NFZ z mediami, do pomysłu sprawdzania PESEL-ów pacjentów odnosi się z entuzjazmem. Jego zdaniem da to też taką korzyść, że skończy się preferowanie swoich pacjentów przez lekarzy. – Kolejka do świadczeń będzie transparentna – twierdzi Troszyński.
Tylko jedna rzecz to wychwycenie pacjentów, „stojących” w kilku kolejkach na raz, a druga to zmuszenie ich, by wybrali tylko jedną, a z reszty się wypisali. To prawda, że zgodnie z ustawą zdrowotną pacjent może być wpisany na listę oczekujących tylko u jednego świadczeniodawcy.
Jednak ani NFZ, ani szpital nie mają żadnych możliwości, aby zmusić pacjenta do wykreślenia się z którejś z list. Ustawowy zapis nie przewiduje też sankcji dla pacjentów zapisujących się do kilku kolejek.
– Szpitale mogłyby bronić się przed taką sytuacją, gdyby zbudowały wspólną sieć informatyczną – mówi „DGP” ekspert ochrony zdrowia Rafał Janiszewski. Wówczas, gdyby do danej placówki zgłosił się pacjent, można by sprawdzić, czy wcześniej nie zapisał się już gdzieś indziej. Jeśli tak, dostawałby ultimatum: zapisujesz się u nas, ale automatycznie wykreślamy cię z innych kolejek.
Tyle że takiego systemu nie ma i nie wiadomo, kiedy będzie. Wprawdzie rzecznik resortu zdrowia zapewnia, że plan informatyzacji służby zdrowia istnieje, ale od planu do realizacji droga daleka – trzeba znaleźć dla niego miejsce w budżecie.
Tymczasem pomysł monitorowania numerów PESEL pacjentów pojawia się kolejny raz z rzędu: w 2007 roku urzędnicy mazowieckiego NFZ szukali w kolejkach martwych dusz, a rok później prezes funduszu Jacek Paszkiewicz zapowiadał uporządkowanie kolejek. I na zapowiedzi się skończyło. Jednak, jak mówi ekspert ochrony zdrowia, Adam Kozierkiewicz, bez informatyzacji służby zdrowia się nie obejdzie. To nam pozwoli oszczędzić czas i właśnie zdrowie.